Historia zmysłów sięga zarania życia na Ziemi. To opowieść o ewolucji, dzięki której staliśmy się istotami wielozmysłowymi. Podróż przez rozwój sensoryki stanowi fascynujący temat badań i refleksji. Czym tak naprawdę jest nasza zdolność poznawcza, która zdecydowanie wyróżnia nas w królestwie przyrody? W jaki sposób nasze zmysły wpływają na naszą percepcję i oddziaływanie na świat? Przez pryzmat wielozmysłowości i polisensoryczności odkryjemy nowe horyzonty poznania człowieka jako istoty niezwykłej i złożonej.
Zaproszenie do świata zmysłów
Historia zmysłów jest tak stara jak życie na Ziemi. Szacuje się, że „zmysły mogły być kluczowe dla kambru: kiedy to organizmy otworzyły się na świat, a zwłaszcza na siebie nawzajem. (…) Powstały pierwsze zaawansowane oczy, potrafiące stworzyć obraz. W kambrze pojawiły się zarówno oczy złożone, obecne dzisiaj u owadów, jak i proste, podobne do naszych albo do aparatu fotograficznego. (…) Oko zdolne do tworzenia obrazów umożliwia działania, które bez niego byłoby nie do pomyślenia”.
Peter Godfrey-Smith, “Inne umysły. Ośmiornice i prapoczątki świadomości.”.
Według klasycznego ujęcia wypracowanego ok. 350 roku p.n.e. przez Arystotelesa i zaprezentowanego w jego traktacie De Anima (O duszy) człowiek ma do dyspozycji tylko pięć podstawowych zmysłów. Pogląd ten, mimo gigantycznego postępu w neuronaukach, powszechnie nie stracił na aktualności i nadal stanowi najbardziej podstawowy model rozróżniania zmysłów, stosowany np. przez Mathew Nuddsa, brytyjskiego filozofa i profesora filozofii University of Warwick, który twierdzi, iż „jest oczywiste, że ludzie posiadają pięć zmysłów i że stanowi to prawdę psychologii ludowej”.
Dla przypomnienia zmysły „klasyczne” to: dotyk, słuch, węch, smak, wzrok. To dzięki nim jesteśmy w stanie odbierać rzeczywistość. Budujemy relacje (a co za tym idzie – poczucie bezpieczeństwa) nie tylko poprzez zmysł wzroku, ale także (a może przede wszystkim) przy pomocy innych zmysłów. Na powitanie podajemy sobie ręce, odczuwając ciepło i uścisk dłoni drugiego człowieka. Przytulamy się do ludzi nam bliskich, zarówno w momentach szczęścia, jak i smutku, wyrażając radość lub poczucie więzi, szukając otuchy i bezpieczeństwa. Aby się zrelaksować, korzystamy z usług masażystów, w domowym zaciszu odpoczywamy w blasku i zapachu świec oraz przy dźwiękach muzyki inspirowanej naturą. Zmysły towarzyszą nam nieustająco i stanowią podstawowe narzędzie do poznawania i rozumienia otaczającego środowiska.
Zmysłowo chory człowiek
Gwałtowny rozwój świata sprawił jednak, że zatraciliśmy umiejętność dostrajania zmysłów do swoich potrzeb. Wzrok jest przeciążony (aktualnie za jego pomocą dociera do mózgu aż 70% wszystkich informacji z zewnątrz), a zmysł węchu zaburzony przez notoryczne używanie silnych środków czyszczących i nadmierną higienę. Słuchu używamy wybiórczo, decydując o tym, które dźwięki mogą dotrzeć do naszego mózgu, a które chcemy wyciszyć. W efekcie utrudnia nam to orientację w przestrzeni i powoduje znaczące zagrożenie w ruchu ulicznym, jeśli na przykład w czasie jazdy używamy słuchawek. Epidemia izolacjonizmu we współczesnych społeczeństwach przyczyniła się do powstania nowej jednostki chorobowej zwanej głodem skóry, co znaczy tyle, że brak bliskości i dotyku ma negatywny wpływ na nasze zdrowie psychofizyczne.
Te dysharmonia sprawia, że nasz odbiór rzeczywistości jest fundamentalnie zniekształcony. W okresie izolacji społecznej doświadczyliśmy jeszcze większego przebodźcowania i dominacji jednego zmysłu (wzroku) nad innymi. W tym czasie prywatne i publiczne zlało się w jedno, odstąpiliśmy od rytuału przejścia pomiędzy różnymi przestrzeniami, np. z domu do biura, i brakowało nam realnych, fizycznych interakcji z drugim człowiekiem. Rozmawiając z innymi przez kamerę komputera, nie czujemy ich zapachu, często nie rejestrujemy pełnego spektrum mowy ciała i w efekcie tracimy ważne punkty odniesienia. Tym samym coraz bardziej zatracamy się w świecie wirtualnym, gdzie bodźce zmysłowe ograniczają się do zimnej powierzchni szklanego ekranu i wybiórczych bodźców dźwiękowych.
Nowe? stare zmysły
Podział zmysłów na kategorie od lat budzi wiele kontrowersji i w dużym stopniu zasadza się na filozoficznym zdefiniowaniu tego, co określamy jako jeden zmysł. Czy jest to rodzaj receptora? Wówczas odbieranie każdego koloru lub smaku byłoby osobnym zmysłem, dając kilkadziesiąt możliwości. Czy jest to sposób, w jaki odbieramy kolory lub smaki, co jest bliższe klasycznej klasyfikacji? W świecie nauki rozpoznaje się już kolejne zmysły, określane jako „nowe” i są to:
- nocycepcja (zmysł wyróżniony ze zmysły dotyku) – odpowiada za odczuwanie
bólu skóry, stawów i narządów - zmysł temperatury (zmysł wyróżniony ze zmysły dotyku) – odpowiada za
odczuwanie temperatury wewnątrz i na zewnątrz organizmu - zmysł równowagi – zmysł odpowiedzialny za położenie ciała w przestrzeni;
jego narządem są kanaliki półkoliste w uchu - propriocepcja (zwana też zmysłem kinetycznym bądź czuciem głębokim) –
zmysł ułożenia części ciała względem siebie oraz napięcia mięśniowego; dzięki niemu człowiek wie, gdzie znajdują się jego poszczególne części ciała, nawet bez ich widzenia - percepcja czasu – zmysł odpowiadający za odmierzanie czasu przez mózg człowieka.
„Oprócz (powszechnie) znanych pięciu zmysłów – wzroku, słuchu, węchu, smaku i dotyku – naukowcy wyróżniają jeszcze inne możliwości odbierania wrażeń, jak na przykład zdolność niektórych zwierząt do rejestrowania pól elektromagnetycznych lub wyczuwania zawczasu wybuchów wulkanu ”.
Peter Wohlleben, “Dotknij, poczuj, zobacz. Fenomen relacji człowieka z naturą.”.
Część z tych zmysłów występuje lub występowała również u ludzi, np. echolokacja, czyli system określania położenia przeszkód lub poszukiwanych obiektów w otoczeniu z użyciem zjawiska echa akustycznego poprzez emisję i odbiór ultradźwięków. Jest to metoda stosowana przez niektóre zwierzęta, np. nietoperze, walenie, niektóre gryzonie oraz ptaki. Echolokacji używa się do nawigacji, wykrywania i chwytania zdobyczy oraz w komunikacji. Z kolei niektóre delfiny mogą pochwalić się umiejętnością naturalnej ultrasonografii, czyli „prześwietlania” otoczenia ultradźwiękami. Echolokacja możliwa jest również u ludzi. Umiejętność ta jest coraz częściej wykorzystywana przez osoby niewidome, a prekursorem w jej popularyzowaniu był Daniel Kish.
Magnetorecepcja, czyli rozpoznawanie pola magnetycznego Ziemi, ułatwia orientację w przestrzeni i nawigację. Jest charakterystyczna dla wędrownych gatunków zwierząt. Istnieje teoria, że pierwotni ludzie, którzy zaczęli żeglować w okolicach Polinezji, wykorzystywali magnetorecepcję do orientacji na wodzie i bezpiecznego powrotu do domu. „(…) Ludzka magnetorecepcja odbiega od innych zmysłów, takich jak wzrok i węch. Te zmysły są świadome.
(…)Magnetorecepcja działa inaczej. Jest to nieświadomy ukryty zmysł. Nie czujemy, gdy się włącza i wyłącza, tak samo jak przez większość czasu nie zauważamy, że oddychamy.
Zmysł kinetyczny „(…) mówi wam bowiem, gdzie znajduje się wasze ciało, czy siedzicie, zachowując równowagę, czy sofa jest miękka, a książka w waszych rękach ciężka. W końcu jest to efekt współdziałania wielu organów i komórek nerwowych włącznie z mózgiem, który selekcjonuje i ocenia wszystkie informacje. Ów zmysł (…) nie jest zarezerwowany tylko dla organizmów o dużych centralnych układach nerwowych, nic podobnego, nawet rośliny go mają. Potrafią przecież odczuwać siłę ciężkości i utrzymywać w równowadze pnie drzew o wadze wielu ton”.
Nowe technologie, nowe horyzonty percepcji
Na przestrzeni wieków przestaliśmy korzystać z wielu zmysłów, takich jak wspomniana magnetorecepcja. Innych uczymy się na nowo, by podnieść lub przywrócić jakość życia osobom niewidzącym.
„Trzysta pięć metrów pod poziomem morza wody są zimniejsze, a światło prawie tu nie dochodzi. Załącza się kolejny zmysł: zwierzęta odbierają otoczenie nie za pomocą wzroku, lecz słuchu. Ten dodatkowy zmysł, nazywany echolokacją, pozwala delfinom i innym morskim ssakom ‘widzieć’ na tyle dobrze, że z odległości 70 metrów potrafią zlokalizować metalowy opiłek wielkości ziarna ryżu, a z odległości 93 metrów potrafią rozróżnić piłeczkę ping-pongową od golfowej. Na lądzie pewnej grupie niewidomych osób również udało się opanować umiejętność echolokacji. Dzięki niej jeżdżą rowerem po ruchliwych ulicach miast, uprawiają w lecie jogging i ‘widzą’ budynki z odległości 300 metrów”.
James Nestor, Głębia. “Freediving, zbuntowani badacze i co ocean mówi o nas samych”.
Jednak rozwój technologii poszedł tak daleko, że zapomnieliśmy o większości tych wyjątkowych zmysłów. W efekcie nie tęsknimy za nimi, bo nigdy ich nie doświadczyliśmy, mimo że funkcjonowały w obrębie naszych ciał przez
cały ten czas.
Kontakt z nowymi technologiami przyczynił się do rozwoju nowych możliwości poznawczych naszego mózgu. David Eagleman, w swoim wystąpieniu na konferencji TED, trafnie tłumaczy obecne możliwości naszej percepcji, oparte o indywidualny Umwelt,, który tworzymy za pomocą receptorów zmysłowych, a także o mózg jako główne narzędzie przetwarzania danych.
Technologia może jednak poszerzyć ten dostęp i zmienić nasze ludzkie doświadczenie, np. poprzez sztuczne słyszenie (aparaty słuchowe) i widzenie (wymianę soczewek). Medycyna rozwija te koncepcje od lat, dzięki czemu dziś stanowią one naszą codzienność. Istnieje także koncepcja substytucji sensorycznej – dostarczania informacji do mózgu za pośrednictwem niezwykłych kanałów sensorycznych. Osoby niewidome, wyposażone w specjalne opaski na
czole, są w stanie odczuwać kształt filiżanki, która przed nimi stoi. Można także rozszerzyć zmysłowy odbiór rzeczywistości poprzez dostarczanie informacji do mózgu w czasie rzeczywistym za pomocą kamizelki wyposażonej w urządzenia przetwarzające np. dane giełdowe na wibracje odbierane za pomocą skóry. Eagleman udowadnia, że mózg niezwykle szybko uczy się rozumieć nowe języki sensoryczne i już po 4 dniach ćwiczeń wykazuje zrozumienie odbieranych danych.
Świadomość w cieniu zmysłów
Zmysłowy odbiór rzeczywistości (ang. sensing) jest szerszy niż świadomość percepcyjna. Nasz układ nerwowy reaguje na wiele rzeczy, których nie jesteśmy nawet świadomi. Zmysłowość okazuje się więc bardziej czuła niż świadomość (nawet jeśli w mowie codziennej używamy tych pojęć wymiennie). Tak więc klasyczny podział na pięć ludzkich zmysłów, funkcjonujący w świadomości społecznej od czasów Arystotelesa, wydaje się już nie tylko niewyczerpujący, ale przy obecnym stanie wiedzy – po prostu nieaktualny. I najlepszym przykładem może być tu wspomniana już ludzka umiejętność echolokacji, która opiera się na czymś więcej niż posiadaniu układu nerwowego i odpowiednim treningu.
Umiejętność ta wymaga społeczności, która rozumie i wspiera pojemność ludzkich możliwości poznania.
Człowiek to niezwykłe zwierzę, zawieszone między Naturą – siłą dającą i kształtującą życie na Ziemi a Kulturą –wytworem ludzkiego umysłu i behawioru. Stanowi swoisty konglomerat pozostałości ewolucji biologicznej oraz wciąż rozwijającego i reaktywnego potencjału cywilizacji, a zwłaszcza technologii. Przejawia niezwykłe zdolności adaptowania się do zmieniających się warunków, a jednocześnie nieustannie generuje rozliczne konflikty w społecznym i przyrodniczym ekosystemie, nierzadko zwracające się przeciwko niemu samemu. Człowiek jako niezwykle złożona istota czująca i myśląca, a zatem nieodmiennie zadziwiająca, od wieków pozostaje fascynującym obszarem badań, refleksji oraz dyskusji.
Menu wiedzy:
- Christian Jarrett, Zmysłowe przyjemności i kłopoty
- Peter Wohlleben, Dotknij, poczuj, zobacz. Fenomen relacji człowieka z naturą, Wydawnictwo Otwarte, 2022
- James Nestor, Głębia. Freediving, zbuntowani badacze i co ocean mówi o nas samych, Wydawnictwo SQN, 2017,
- Greg Downey, „Getting around by sound: Human echolocation”