Włóczykij ratuje dolinę Muminków przed gentryfikacją - recenzja Snufkin: Melody of Moominvalley

Powered by

Twórcy przepięknego Morkredd dostali swoje ręce licencje na Dolinę Muminków. Oto co z nią zrobili. Zapraszamy do recenzji.

Gentryfikacja Doliny Muminków

Progres i zakusy technokratów dotrą wszędzie. Niezależnie czy to gra o Dolinie Muminków czy film o byciu obszarnikiem nieopodal rezerwatu Yellowstone z Kevinem Costnerem. Żarty na bok. Gentryfikacja Doliny Muminków to inwazja francuskiej szkoły ogrodnictwa. Idea, która stoi okoniem do preferowanej przez rodzinkę Moomintrolla szkoły brytyjskiej (zapuszczone ogrody). Kierownik parku ze swoją armią policjantów chce przystrzyc każdy krzak i wtrynia wszędzie tabliczki z zakazami. Buduje również masę ogrodzeń i instaluje podziemne rury (niestety nikt nie ciągnie dalej tego tematu). Lasy jałowieją, a zwierzęta lądują na przysłowiowym bruku i marnieją.

Grafika, animacja, dźwięk 

Kreska trzyma się linii z ilustracji i serii animacyjnej. Animacja również jest tak urocza jak w serialu. Postacie biegną i wiemy gdzie się znaleźliśmy. Urocze buty co bardziej ludzkich postaci. Wizualnie gra jest totalnym fan service, a przecież tego oczekujemy od tej franczyzy. 

Za dźwięk odpowiada po części Sigur Ros. Szczerze napisawszy to nie udało się wraz z dźwiękiem nadać głębi tej przygodzie Włóczykija. Muzyka i dźwięki są bardzo minimalistyczne. Można odnieść wrażenie, że jest pusto. To chyba najsłabsza część tej produkcji.

Włóczykij jako Hameln “Szczurołap”

W mechanice gry bardzo mocno eksploatowany jest aspekt muzykalności Włóczykija, czyli tytułowego Snufkina. Harmonijka i inne instrumenty pozwalają nam wpływać na zwierzęta i owady. Oczywiście jak to zwykle w świecie muminków ciężko powiedzieć jaka logika kieruje tym, że jedne są antropomorfizowane, a drugie nie. W tej adaptacji franczyzy Doliny Muminków osobowość i umiejętność mowy przypadła sporemu pająkowi. To nawet interesująca scena. Całkiem interesujące są również dialogi z włochatym, wodnym potworem. Nawiązanie do meta idei z legendy o Hamelnie “Szczurołapie” eksploatowane jest jako mechanika. Do arsenału obok harmonijki dochodzi flet i bębenek.

Snufkin znajduje doświadczenie literalnie w krzakach. Musimy więc buszować po nich niemal jak w zbożu. Ogarniamy główną linię narracyjną i side questy. Mapa nie jest zbyt duża, a gra nie jest szczególnie długa. Szczerze napisawszy spodziewałem się czegoś więcej. Głębi jak podczas oglądania odcinków z Buką czy Czarownicą. Może właśnie za mało fantasy i tego swoistego mistycyzmu czy tajemniczości związanej z pojawianiem się hatifnatów. Serial animowany potrafił budować napięcie. Snufkin: Melody of Moominvalley jest tylko (a może aż) ekologicznym manifestem przyobleczonym w kontekst postaci i otoczenia związanego z settingiem. Brak mu niestety jakiejś dodatkowej, intrygującej linii narracyjnej. Wątek z gentryfikacją nadaje się na jeden rozdział fajnej historii. Trochę zbyt mało zawartości jak na grę, która ma ambicje na cRPG. Twórcy dowieźli fajny morał, ale ta franczyza przyzwyczaiła nas do ciarek grozy. Tu jej zabrakło.

Ocena: 7/10

Więcej z tej kategorii