Czarne chmury nad Vampire: The Masquerade Bloodlines 2 rozwiały się

Powered by

Vampire: The Masquerade - Bloodlines 2 to sequel gry studia Troika Games. Kontynuacja ukochanego przez fanów klasyka cRPG z 2004 roku. Druga część została zapowiedziana w 2019 roku. W lutym 2021 roku Paradox Interactive posiadający prawa do marki odsunął od prac realizujący dla nich tę produkcję Hardsuit Labs. Po czym wycofano preordery. Duża część fandomu uznała, że PI chce zatopić ten tytuł i wszystko w tym kierunku idzie.

Kiedy mowa o pierwszej części V:TM – Bloodlines ludzie z fandomu snują posępne narracje o klątwie. Gra pomimo wybitnej fabuły i naprawdę fajnej grywalności była siermiężnie zbuggowana. Poza tym stała się gwoździem do trumny Troika Games. Okazuje się, że jeszcze bardziej burzliwe są losy sequelu Bloodlines. Obie gry to adaptacje papierowego systemu RPG zwanego Vampire: The Masquerade.

Po pierwszych trailerach i omawianych przez vlogerów PI mechanik pojawiły się krytyczne głosy fanów źródłowego tabletop RPG. Opinie, które twierdziły, że dyscypliny Thinbloodsów są zbyt potężne (co w ich mniemaniu kłóciło się z house rules papierowego V:TM). Thinbloods to wampiry z tak rozrzedzonej linii krwii (pokolenia lub inaczej generacji bez wdawania się w zawiłości kanonu) iż czasami mogą nawet poruszać się w dzień. Wampiry wszystkich wcześniejszych generacji muszą spać za dnia w oczekiwaniu na zmrok. Thinbloods z tego co pamiętam nie mogą tworzyć dalszego potomstwa lub bardzo rzadko się to dzieje, a rozrzedzona do granic możliwości krew sprawia, że są właściwie ludźmi. Ponadto wśród starszych pokoleń budzi przerażenie, obrzydzenie i trwogę fakt, że zdarzały się przypadki thinbloods zachodzących w ciążę w okolicznościach normalnego stosunku płciowego. Lore settingu pełen jest takich zawiłości i tabu w społeczności wampirów wewnątrz gry. Krew thinbloodów jest tak rozrzedzona i daleka od Kaina, który był pierwszym wampirem w kosmologii Świata Mroku (World of Darkness), iż sprawia, że thinbloods żyją na totalnym marginesie tej społeczności. Dla uściślenia przygodę w VTM: Bloodlines 2 zaczynamy właśnie jako thinblood ganiający ze sprawunkami dla starszych kainitów z Seattle. W grze istnieją frakcje, których historia trwa w mieście od czasów pionierskich. Literalnie stawiały kamień węgielny pod fundamenty miasta.

Te głosy krytyki to jednak nic w porównaniu do kaskadowego ciągu wydarzeń mającego miejsce później. Paradox Interactive przeżył wstrząs w związku z oskarżeniami w sprawie prześladowań na tle seksualnym w miejscu pracy przez Chrisa Avellone. Avellone pracował w Techland przy Dying Light, a także przy Bloodlines 2 dla PI. W czerwcu 2020 roku studio odcięło się i napisało w oświadczeniu, że współpraca z nim była chwilowa, a jego wkład jest na tę chwilę w grze nieobecny. Ponadto PI w międzyczasie tej całej kabały dostało się również za łamanie praw pracowniczych. Firma raz po raz zaliczała wizerunkowe katastrofy.

To jednak nie koniec pasma zawirowań związanych z kolejną częścią tej gry. Następny ruch PI wywołał falę krytyki, niezadowolenia i obaw wśród fanów franczyzy. Developer zwolnił głównego scenarzystę – Briana Mitsodę. Człowieka odpowiedzialnego za fabułę pierwszej i drugiej części. Ponadto podłożył głosy do fragmentów obu gier. Literalnie duch tej gry został odsunięty od jej produkcji. Nigdy nie powiedziano tego głośno, a w orzeczeniach prasowych Paradox Interactive ton szalenie lakoniczny. Niemniej jednak jeżeli ktoś umiał dodawać to przekaz był prosty. Wystarczyło poczytać lakoniczne komunikaty ze strony PI, a zamieszczony przez Mitsodę list. Mitsoda zrobił swoje, miał obiekcje, nie podobało nam się to, że je ma, a więc się pożegnaliśmy.

To jednak nie był koniec perypetii drugiej odsłony Bloodlines. PI zapewniało, że fabuła została napisana i trwają pracę nad samą grą, a praca (zarówno writerska jak i lektorska) Mitsody zostaje w grze. Jakby tego było mało przymusowemu odejściu Mitsody towarzyszyło zwolnienie dyrektora kreatywnego produkcji – Ka’ai Cluney. Ciemne chmury czy jak to określali fani klątwa zdawała się być jeszcze cięższa niż w przypadku zbuggowanej, ale jednak wydanej i grywalnej pierwszej części Bloodlines. Kolejnym złym niusem był fakt, iż w październiku 2020 senior narrativer designer Cara Ellison opuściła projekt. Przestała być częścią stajni Hardsuit. Jak to w tej sprawie się już przyjęło zostało to obwieszczone bardzo lakonicznym komunikatem ze strony PI.

Następne wieści o delayu premiery zawierały informacje o tym, że gry możemy spodziewać się w drugiej połowie 2021 roku. Powodem miały być problemy z ilością devkitów na konsole nowej generacji. Dotyczył on w większym stopniu Sony niż konsoli Microsoft. Najnowsza konsola Sony borykała się z opóźnieniami. Pewnie niektórzy z was pamiętają, że długi czas nie było jej w ogóle w sklepach. W międzyczasie pojawiły się kolejne opóźnienia. Również powiązane technikaliami, ale innej materii niż wspomniane devkity. 

Następnie pojawiła się wiadomość, która dla najbardziej pesymistycznie nastawionych fanów była informacją o zatopieniu projektu. W lutym 2021 roku Paradox Interactive posiadający prawa do marki odsunął od prac realizujący produkcję Hardsuit Labs. Po czym wycofano preordery.

Long story short. Paradox Interactive cały czas utrzymuje w tajemnicy fakt mówiący o tym kto stoi aktualnie za produkcją gry po odsunięciu Hardsuit. Deweloperzy przyznawali, że o mało co nie odwołali projektu. Na chwilę obecną gra wisi bez release date. W wywiadzie udzielonym dla szwedzkiego magazynu Privata Affarer, CEO PI Fredrik Vester oznajmił, że projekt ma się bardzo dobrze i najprawdopodobniej niedługo zostanie ustalona data premiery. Dodał, że istnieje możliwość, iż gra wyjdzie w którejś kwarcie 2023 roku. Co do rąk w jakiś znajduje się teraz Bloodlines 2? Vester lakonicznie stwierdził, że znajduje się w bardzo dobrych rękach. PI widziało grę i jest kompletnie usatysfakcjonowanie kierunkiem w jakim idą nowi developerzy.

Miejmy jednak nadzieję, że to kierunek podobny do pierwowzoru i gra nie podzieli losu średniackiego Vampire: The Masquerade – Swansong. Osobiście po cichu liczę, że nowi deweloperzy nie marnują czasu na głupoty. Żywię nadzieję, że nie skupiają się na dodatkowych opcjach multiplayu i kolejnym Battle Royale w Świecie Mroku. Wystarczy jedna gra promująca setting wśród młodszych graczy będących fanami Fortnite.

Więcej z tej kategorii