Klon Diablo bez średniowiecznych rycin i czcionki - recenzja Last Epoch

Powered by

Zdania na temat Last Epoch są podzielone. Od skrajnych zachwytów po sceptycyzm i szczerą niechęć do rzekomo dennej fabuły. Sprawdzamy dla was jak sprawa z nową produkcją Eleventh Hour Games ma się naprawdę.

Naga to tacy hinduscy Reptilianie

Chronologia wydarzeń jest podzielona na ery. Nie obędzie się bez spoilerów. Użytkowników czeka podróżowanie w czasie w ramach uniwersum Last Epoch. Podobnie jak z ostatnią odsłoną Diablo w przyszłości czeka nas sporo aktualizacji. W tym przypadku nie będą to jakieś sezonowe eventy jak w Diablo IV, a kolejne rozdziały historii, które doprowadzą prawdopodobnie do starcia z nemezis Eterry (bogini matki uniwersum Last Epoch) – panem entropii i nicości Orobyssem. Tu Last Epoch góruje nad swoim konkurentem i protoplastą.

Wśród gamingowego audytorium pojawiają się zarzuty o kiepską fabułę. W mojej prywatnej opinii fabuła i mythos settingu są naprawdę interesujące. Podróżowanie po erach jest bardzo fajne i pozwala kombinować z lootowaniem. Last Epoch to nie jest jakiś generyczny setting fantasy i warto po tę grę sięgnąć właśnie ze względu na skille scenarzystów.

Mechaniki

Tu nie ma żadnego zaskoczenia. Czarujący walą czary, druid/barbarzyńca ma chmarę towarzyszy wraz z rozwojem, rogue robi swoje, a naczelny wój jak to wój – siecze. Włoćznią czy piką macha się w tej grze jak kijem albo halabardą co niestety jest symptomatyczne dla gatunku w którym broń jest po to, by odganiać chmary przeciwników, którzy ciągną do nas jak muchy. Zwolennicy broni drzewcowej będą kręcić nosem że włócznia to głównie obrażenia kłute, ale niestety tako rzecze hack and slash.

Last Epoch to w przypadku gameplayu klon Diablo – także nikt tu ameryki nie odkryje. Walka jest przyjemna, a na pewno dla fanów gatunku. Zaprawdę to czas urodzaju i revivalu hack and slash.

Animacja, grafika i oprawa dźwiękowa

Bardzo podobają mi się lokacje i kreska jaką są zrobione. Przepiękna tafle sadzawek/baseników w których światło odbija się jak w zwierciadłach. Pomysły na lokacje są naprawdę interesujące. Nie można tego niestety powiedzieć o ekwipunku. Postacie wyglądają w porządku, ale wizualna gratyfikacja w postaci nowych przedmiotów nawet nie ma startu do tych z najnowszej odsłony Diablo. Oczywiście debiutanckie studio nie może równać się hiper budżetem Blizzarda. Mam nadzieję, że studio zarobi na Last Epoch i stworzy ambitniejszego cRPG niż hack and slash.

Mam pewien problem z animacją ataków magicznych postaci w grze. Wojownicy i Rogue wyglądają całkiem nieźle. Ich ataki są wystarczająco wyrenderowane.

Najwięcej kontrowersji budzi we mnie Acolyte, a trochę mniej Mage. Obie klasy postaci mają podczas rzucania podstawowych ataków za mało klatek i wygląda to zwyczajnie źle.

Menu ataków okalające grafikę przedstawiającą akcję przypomina nieco Baldur’s Gate 2. Z tym echem BG2 w designie menu ataków i przedmiotów również sprawa jest co najmniej oczywista. Menu wygląda jak połączenie tego z Diablo i BG2.

Muzyka pada jak zwykle w produkcjach fantasy ofiarą wąskich szufladek gatunkowych. Dark fantasy ma inne dźwiękowe narracje niż high fantasy tudzież generyczne epic fantasy. Zazwyczaj nie przykłada się w tych ostatnich produkcjach wiele wagi do muzyki ponieważ rzadko kto ma ambicje aby powiedzieć coś nietuzinkowego. Tak też jest w przypadku soundtracku do Last Epoch. Tu jednak mamy do czynienia z debiutancką produkcją i zrozumiałe jest to, że budżet skupił się na priorytetowych aspektach.

Podsumowanie

Last Epoch to naprawdę niezły hack and slash. Co do tego nie ma żadnej wątpliwości.

Problem polega na tym, że Last Epoch nie dowozi wartości dodanej jaka jest bardzo gęsta w ostatniej części Diablo. Chodzi o ambience settingu i immersję. Można wieszać psy na Blizzardzie za kontrowersje jakie narosły wokół ich działalności przez lata, ale trzeba im przyznać, że znają różnicę między kreskówkowym w ich przypadku (WoW) high fantasy, a surowym dark fantasy, które wciąga designem niczym średniowieczne ryciny. Kreska postaci, ekwipunku i przeciwników w Last Epoch jest mało porywająca w kontekście dizajnerskiego pietyzmu najnowszej produkcji Blizzarda. Mnóstwo graczy jest obrażonych na firmę – matkę Diablo i stawia na piedestał Last Epoch. Multiplayer w najnowszej odsłony Diablo, a możliwość grania po sieci z trzema dodatkowymi osobami to aspekty, których niestety nie da się porównać.

Osobiście jest mi głupio obnażać słabości tej produkcji, bo zdaje się, że jest to gra debiutancka. Serdecznie kibicuję kolejnych produkcji Eleventh Hour Games, bo gra jest udana i fanom gatunku spodoba się z nawiązką. Niestety siłą rzeczy porównuje się ją do protoplasty hack and slash ponieważ nawet jingle wypadających przedmiotów są takie same jak w Diablo. Podobnie jest ze strukturą fabuły. Tak jak wspominałem jej oś opiera się na bossach tak jak w większości części Diablo. Tu nie można mówić tylko o inspiracji to jest kopiowanie ze zmianą ornamentów. Tak naprawdę tylko elementy fabuły, design menu ataków i samych lokacji to coś co sprawia, że Last Epoch nie jest jedynie copypaste’m. Może to i dobrze. Fani hack and slash są targetem i nie muszą przecież szukać rewolucji w hołubionym przez nich gatunku.

Ocena: 7/10

Więcej z tej kategorii