Gracze spierają się praktycznie o wszystko, dowodząc wyższości jednych rozwiązań nad innymi (najczęściej stojąc po stronie tych, na które sami wydali pieniądze). W jednej kwestii są jednak zgodni – nie ma to jak klawiatura mechaniczna. Sprawdź, dlaczego tak uważają.
Co sprawia, że klawiatura jest gamingowa?
A co sprawia, że wóz jest sportowy? Czy wystarczy wykleić karoserię szeregiem symboli nawiązujących do prędkości, wyścigów i rywalizacji na torze, do tego założyć szerokie kapcie na alufelgach i wsadzić do wnętrza kubełkowate fotele? No jasne, że nie. Liczy się to, co pod maską, czyli setki koni mechanicznych, jak również zawieszenie o adekwatnej sprężystości.
W świecie klawiatur gamingowych jest podobnie. Obecność klawiszy podświetlonych aurą RGB jeszcze nie czyni z gadżetu sprzęt dla gracza. Przy czym o ile wile fur da się poddać tuningowi, by wycisnąć z fabrycznych osiągów i szybciej rozpędzać się szybciej do mitycznej setki, o tyle klawiatury do gier nie stworzysz na drodze modyfikacji. Jej kwintesencja oraz game spirit tkwią w przełącznikach. A te siłą rzeczy muszą być mechaniczne.
W ich przypadku nie ma jednej płytki drukowanej, nie ma też gumowej membrany przekazującej impulsy z wciskanych raz za razem klawiszy. Tutaj każdy klawisz ma własny, niezależny przełącznik. Gdyby doszło do awarii jednego, reszta wciąż funkcjonuje, a niesforny przełącznik da się wymienić na inny.
Co więcej, niski pułap aktywacji sprawia, że sygnały, będące elektronicznym zapisem wirtuozerii wykonywanej opuszkami gracza, odbierane są bezbłędnie przez system lotem błyskawicy.
Faktem jest, że niektórzy producenci próbują iść na skróty, podrasowując poczciwe membranowce kolorowym podświetleniem i wysokimi Key Capsami, niemniej nawet i tak upiększone akcesoria przegrywają w przedbiegach z mechanikami. Brak im serca do walki.
Jak zbudowana jest klawiatura do gier?
Wiesz już, że musi się w niej znaleźć przełącznik mechaniczny – nie jeden, ale kilkadziesiąt. I to w każdym z wariantów (o tym będzie nieco dalej). Przełączniki nie wiszą jednak w powietrzu, lecz osadza się je w obudowie, którą usztywniać i wieńczyć może arkusz metalu. Ten zabieg czyni akcesorium cięższym, przez to bardziej stabilnym. Zdarza się, że obudowa powstaje w całości z tworzywa i nie jest to wcale gorsza opcja.
Podświetlenia to absolutny must have, przy czym warto pochylić się nad dwoma aspektami barwnej aury. Po pierwsze, zweryfikuj, czy podświetlenie jest jednostrefowe (całość płonie jednakowo), wielostrefowe (kilka sektorów dających się różnie podświetlić), czy jednak punktowe (możesz podświetlić wybrane, pojedyncze przyciski lub stworzyć mozaikę).
Po drugie, regulacja poziomu jasności, czyli coś, co sprawi, że podczas nocnej sesji nie będziesz skazany na jarzeniówkę bijącą spomiędzy klawiszy. Oczy będą Ci za to wdzięczne.
Od spodu warto mieć stopki z regulacją wysokości położenia – to pozwala lepiej dopasować gadżet. Oczywiście nie może zabraknąć gumowych podkładek, bo bez nich najpewniej klawiatura będzie w trakcie gry wędrować po blacie.
Wróćmy raz jeszcze na górę klawiatury. Te gamingowe mają w pakiecie jeszcze dwa rozwiązania, tak samo ciekawe jak i przydatne. Zacznijmy od klawiszy multimedialnych. Uważasz, że są zbyteczne? To spróbuj zmienić poziom głośności w trakcie gry. Ale tak szybko, tylko jednym palcem. Rolka pozwala na takie sztuczki i jest nieoceniona, gdy zachodzi konieczność przyciszenia albo przeciwnie, wyciągnięcia więcej ze skali volume.
Są jeszcze klawisze makr – śmiem jednak twierdzić, że z nich skorzystają jedynie streamerzy oraz najzajadlejsi miłośnicy MMORPG i strategii. W klawiszach makr zapisuje się bowiem kombinacje kilku klawiszy, aby wywołać je nagle, w ściśle określonej sytuacji. To takie nitro dopalające rozgrywkę.
Tymczasem tak, gdzie rozgrywki zdominowane zostały przez dynamiczne zagrania, niezbędna staje się funkcja N-Key Rollover. Ona zrywa okowy limitu wciśniętych jednocześnie klawiszy, umożliwiając niezwykle szybkie i precyzyjne kolejkowanie rozkazów. Model multimedialny (membranowy) uzna najpewniej, iż kilka komend wbitych w ciągu jednej sekundy to zwykłe nieporozumienie. Mechanik wykona zlecone mu zadanie.
To jednak jedynie preludium. Ledwie dodatek. Gracze z e-krwi i e-kości wiedzą, że liczy się żywotność przełączników. Przebierać możemy bowiem wśród modeli o żywotności 50 milionów naciśnięć, 80 milionów naciśnięć, a nawet 100 milinów naciśnięć (jak w przypadku AW920K) – i nie ma tu mowy o sumowaniu, ale o indywidualnym wyniki dla każdego przełącznika rozpościerającego się pomiędzy tyldą a prawym Enterem.
Przy tak wysoko usytuowanym limicie naparzanie w klawisze nie powinno wiązać się z choćby śladem poczucia winy podczas katowania akcesorium wielogodzinną maratonem.
Jak dzielą się klawiatury dla graczy?
Samochody dzielimy pod względem wielkości, wyróżniając dostawcze, SUV-y, rodzinne i sportowe. Idąc tym tropem, klawiatury da się posegmentować na:
- Pełnowymiarowe – mają komplet klawiszy, od Esc po NumPad;
- TKL – pozbawione panelu numerycznego, lecz tylko jego, bo ich konstrukcja kończy się za klasycznie ułożonymi strzałkami;
- 65% – strzałki nadal mają pełen kształt, obcięto za to liczebność funkcyjnych;
- 60% – tu często dziękuje się strzałkom z prawej (gracz i tak korzysta z WASD) albo dzielą one funkcję z innymi;
- 40% – konstrukcje zredukowane do minimum, praktycznie same litery i cyfry.
Inny system klasyfikacji klawiatur do grania skupia się na rodzaju łączności. Mamy tym samym:
- klawiatury do gier przewodowe
- klawiatury do gier bezprzewodowe
Utarło się jakoś, by te bez kabla omijać szerokim łukiem, albowiem opóźnienia przekreślają szanse na zwycięstwo. Tak było kiedyś, kiedy korzystać mogliśmy tylko z transmisji na sporą odległość, co siłą rzeczy przekładało się na lagi. Lecz dziś, w dobie takich rozwiązań, jak sieć 2,4 GHz usytuowana tuż przy tylnym zderzaku klawiatury, opóźnienia przechodzą w niepamięć. Ja tylko przypomnę, że wspomniane rozwiązanie jest jednym z atutów klawiatury Alienware AW920K.
Przełączniki mechaniczne wiodą prym w gamingu
Gdy jeszcze parałem się gamingiem, z zazdrością spoglądałem na biurka mych przeciwników, którzy chwalili się mechanicznymi klawiaturami. Oni mieli nad nami nieustanną przewagę. U nich nie dochodziło do kolizji poleceń, a system nie wydawał piskliwego alarmu, gdy przesadziło się z ilością wciśniętych klawiszy.
Doskonale pamiętam uczucia towarzyszące montowaniu ataku w StarCrafcie, szczególnie niepowodzeniom. Z pamięci wstukiwane komendy trafiały w próżnię, tzn. w ogóle nie były przez grę przyjmowane. Hordy moich Zergów, zamiast wykonać założenia taktyczne, stały bezwiednie i bezużytecznie, podczas gdy ich koledzy ginęli rozsadzani strzałami dalekosiężnych z Tanków w trybie siege. Nie mówiąc już o tym, że część klawiszy potrzebowała wciśnięcia ich z siłą nieporównywalnie większą od pozostałych. Takie rozkazy również nie były wykonywane.
Mogłem tylko bezradnie patrzeć na planszę, próbując ratować to, co ocalało i być może ponowić atak.
Od tamtych chwil minęło sporo czasu, światem gier rządzą jednak te same zasady. Liczy się szybkość reakcji oraz precyzja w wydawaniu komend. Bez tego w żadnej, podkreślam w żadnej grze, nie ma się szans na zwycięstwo (wyjątek stanowią być szachy online).
Jeżeli wysokość punktu aktywacji znajduje się ledwie 2 mm od stanu spoczynku, to wystarczają muśnięcia powierzchni Key Capsów, by sygnał pognał do CPU lotem błyskawicy. Takie osiągi zapewnia na przykład Alienware AW510K, wyposażona w Cherry MX Low Profile Red.
Tylko pomyśl: jedyne 2 mm, a są już na rynku przełączniki o 100% lepsze, z punktem aktywacji 1 mm. Nie dajmy się jednak zwariować – 2 mm to znakomity wynik, skoro i tak uderzenie opuszka praktycznie za każdym razem dobija przełącznik aż do oporu.
Gracz startujący w turniejach, szczególnie tych z nagrodami rzeczowymi lub pieniężnymi, nie może sobie pozwolić na losowość w pracy przełączników. Nie ma tu miejsca na zastanawianie się, czy sekwencja ruchów została wykonana albo czy oddział robi to, co mu zlecono. Panować muszą absolutna pewność do pary z zabójczą precyzją.