Prokrastynacja jest irracjonalna i wpędza nas w niską samoocenę oraz niemałe kłopoty. Mimo to, często odkładamy na później, wcale tego nie chcąc. Czym jest prokrastynacja i dlaczego nie jest lenistwem?
Prokrastynacja kojarzy się niektórym z lenistwem. Nie robię czegoś, bo mi się nie chce, więc jestem leniwa. Tyle że osoby, które prokrastynują zadania i obowiązki, nie zalegają cały dzień na kanapie, tylko robią wszystko – dosłownie: wszystko – żeby tego zadania nie zrobić. A robienie wszystkiego na pewno nie jest lenistwem. Lenistwo także odbywa się zwykle bez konsekwencji emocjonalnych.
W przypadku prokrastynacji, nasz brak działania obciążony jest ogromnymi, nakręcającymi się wyrzutami sumienia i niską samooceną.
Etymologicznie „prokrastynacja” wywodzi się od łacińskiego procrastinare — odkładać na jutro. Jednak to coś więcej niż nieprzymuszone zwlekanie. Prokrastynacja bowiem pochodzi także od akrasia, słowa ze starożytnej greki oznaczającego robienie czegoś wbrew naszemu rozsądkowi. Czyli łącząc te dwa wyjaśnienia, prokrastynacja oznaczałaby odkładanie wbrew rozsądkowi. To chyba dobrze oddaje naszą intuicję, co tak naprawdę robimy, kiedy prokrastynujemy. Wiemy, że powinniśmy coś zrobić, a jednak tego nie robimy, wbrew naszym intencjom, wbrew logice. I wiemy, że to zły pomysł, jednak ta wiedza niczego nie zmienia w naszym braku działania. Jest nawet gorzej – powoduje wyrzuty sumienia i coraz gorsze zdanie o sobie. Prokrastynacja jest irracjonalna.
Cyberprokrastynacja
Badacze podkreślają, że wiek człowieka jest powiązany z ograniczeniem prokrastynacji – im człowiek jest starszy, tym mniej odwleka, co wynika z dojrzewania odpowiednich obszarów mózgu kluczowych dla samokontroli i ustalania celów, świadomości własnej śmiertelności oraz postrzegania czasu jako konkretnego zjawiska.
W świecie cyfrowym, który dotyczy raczej młodszego pokolenia, prokrastynacja wystawiona jest na jeszcze większe pokuszenie. Social media dają nam obietnicę szybkich i łatwych efektów. Skrolowanie kolorowych obrazków wciąga i dosłownie „zjada” czas. Mówi się nawet o „cyberprokrastynacji”, czyli zwlekania spowodowanego byciem w mediach społecznościowych. Złudzenie polega tu na zajmowaniu się sprawami, które z pozoru wydają się przybliżać nas do osiągnięcia celów, są na wyciągnięcie ręki, atrakcyjne. Pochłaniają przy tym czas bez naszej świadomości i pełnej obecności, powodując zmęczenie i wywołując sporo „pustych” emocji. Są dużo łatwiejsze i dostępniejsze od zadań, które leżą przed nami, wymagając więcej wysiłku i zaangażowania.
Dlaczego odkładamy na później?
Prokrastynacja jest dość powszechną tendencją, której większość ludzi czasem ulega. I jeśli nie prowadzi do poważnych konsekwencji zawodowych czy psychicznych, nie powinniśmy być z jej powodu dla siebie bardzo surowi. Należy jednak odróżnić celowe odkładanie zajęć na później od zwlekania związanego z chroniczną prokrastynacją, która dotyczy od 15% do 20% osób z populacji ogólnej.
Jednak w wypadku młodych dorosłych (18–35 lat) liczba ta dramatycznie wzrasta i stanowi, w zależności od badań, od 50% do ponad 70% populacji. Eksperci wskazują na korelację takiej prokrastynacji z problemami z zakresu psychopatologii (depresją, lękami, zaburzeniami osobowości).
Przyczyn prokrastynacji upatruje się w kilku czynnikach. Jednym z nich jest, paradoksalnie, perfekcjonizm, który dana osoba mogła wynieść z domu rodzinnego. Nauka życia poprzez porażki i błędy jest tak samo ważna jak przez sukcesy, jednak dzieci rodziców-perfekcjonistów uczono w dzieciństwie, że porażki są złe. Wykształca to w nich dążenie do perfekcjonizmu, które niekiedy manifestuje się tym, że wolimy nie działać, odwlekać niż spróbować coś zrobić i ponieść porażkę. Prokrastynator znajduje też dla siebie wytłumaczenie nie dość perfekcyjnego wykonania zadania: ponieważ nie miałem wystarczająco dużo czasu na zrobienie tego, efekt nie może być idealny. To oczywiście frustruje, bo praca wykonana w stresie i na szybko, nie daje satysfakcji.
U osób, które odkładają na później, pojawia się też niekiedy nieprawidłowa ocena i poczucie czasu. Mając przed sobą deadline na duże zadanie, aż do ostatniej chwili oceniają, że mają na nie jeszcze dużo czasu, a kiedy czas ten się kurczy do minimum, pojawia się stres i lęk przed tym, że zadanie wykonamy źle. I oczywiście często tak się dzieje, bo daliśmy sobie na nie za mało czasu. Spirala się nakręca, a sytuacja powtarza się w kółko.
Wielogodzinne przeglądanie Instagrama, maraton nowego sezonu serialu czy sprzątanie największej szafy w mieszkaniu to tylko przykłady rozpraszaczy, z których korzystamy prokrastynując. Robimy to często po to, żeby odpędzić wyrzuty sumienia, że nie dowozimy terminów naszych ważniejszych zadań. Oczywiście, te czynności poprawiają nam też nastrój, bo mamy poczucie, że przecież coś robimy. Obiecujemy sobie, że ich wykonanie to niejako nagroda, której otrzymanie sprawi, że z większym zapałem zabierzemy się za obowiązki. Tak się jednak nie dzieje, bo po skończeniu poprzedniego, Netflix proponuje nam nowy serial, a w mieszkaniu jest jeszcze mnóstwo kątów do ogarnięcia.
Jak pokonać prokrastynację?
Trudno o jedną złotą metodę, ale na pewno warto spróbować podzielić nasze zadanie na mniejsze etapy. Wizja wielkiego projektu do zrobienia na raz może być przytłaczająca, ale jeśli podzielimy go na małe kawałki, krok po kroku dojdziemy w końcu do całości. Po wykonaniu każdego etapu, możemy siebie nagrodzić za wysiłek – tylko uważajmy, żeby nagradzanie nie pochłonęło nam nieopatrznie kolejnych dni 😉 Być może sprawdzi się u Ciebie strategia Pomodoro? Polecam też kursoksiążkę „Cele i planowanie” Oli Budzyńskiej. Świetny, kompletny podręcznik z ćwiczeniami jak planować, układać cele (swoje, nie innych!) i co zrobić, żeby je osiągać.
Jeśli wiemy co nas dekoncentruje, spróbujmy obciąć te rozpraszacze. Kończy Ci się subskrypcja Netflixa? Nie odnawiaj jej, jeśli masz przed sobą duży projekt. Odnowienie jej po jego ukończeniu będzie dobrą nagrodą za wysiłek. Wiesz, że nie możesz przejść obojętnie obok sklepu ulubionej marki? Następnym razem idź inną drogą. Jeśli dekoncentruje Cię ciągłe odświeżanie social mediów, wyłącz wifi w telefonie albo zostaw telefon w innym pokoju. Idź na spacer – nic tak dobrze nie wietrzy głowy i nie uspokaja emocji. Weź kawę na wynos z ulubionej kawiarni i od razu po przyjściu do domu zabierz się za pracę, rozkoszując się smakiem pobudzającego napoju. Albo zrób sobie zieloną herbatę w ulubionym kubku – będzie przy okazji zdrowiej i taniej 😉 Najmniejsze wykonane zadanie będzie ogromną nagrodą i motywacją do tego, żeby sięgnąć po kolejne.
***
Jeśli Twojemu notorycznemu odkładaniu towarzyszą stany depresyjne, lękowe, borykasz się z nerwicą lub prokrastynacja trwa już bardzo długo i nie widzisz możliwości wyjścia z niej, zgłoś się do specjalisty.