Recenzja Terminator: Dark Fate Defiance - "to nie jest pozycja tylko dla fanów settingu"

Powered by

Slitherine Software lubuje się w produkcjach osadzonych w znanych z seriali i filmów konwencjach. Wraz twórcami serii Hard West wyprodukowali ostatnio Stargate Timekeepers. Maksymą pisania gier w popularnych, popkulturowych settingach chlubią się również w tym przypadku.

Judgement Day jest nieunikniony

Fabuła gry pokrywa się z wątkami z filmu z 2019 roku. Zamiast zniszczonego Skyneta nemezis staje się Legion. Najbardziej podoba mi się fakt, że jest to RTS bez oklepanej opcji budowania bazy. Nie oznacza to jednak, że nie spotkacie misji w których bronicie baz czy fortyfikacji. Dzięki tej formule położono większy nacisk na fabułę. Na mapach spotykamy NPC i prowadzimy z nimi dialog oraz uzyskujemy wsparcie przeciwko Legionowi. Przypomina to trochę stare, warcraftowe, fabularne misje bez budowania bazy. Tu jednak jest nawet nieco lepiej i gratyfikacja w formie odsłaniania elementów fabuły jest satysfakcjonująca. Nie spodziewałem się, że ten tytuł tak dociśnie aspekt fabularny. Gry z uniwersum Terminatora miały zazwyczaj dosyć płaską, zerojedynkową fabułę. Ruch oporu walczy ze Skynetem. Tutaj otrzymujemy genezę ruchu oporu, który walczy z Legionem. Mamy dużo frakcji (nawet wewnątrz samego Legionu). Co ciekawe Skynet był niemy, a Legion informuje o tym, że wkroczono na jego terytorium i ostrzega, że będzie użyta siła. To kompletnie inny rodzaj interakcji niż w przypadku Skyneta, który działał jak na ludzkość jak środek owadobójczy na owady. Legion ma agendy, które ustalamy w ramach postępowania fabuły. Tchnięto nową młodość w setting Terminatora. To jest zasadniczo ciekawy case udanego resuscytowania marki. Coś na czym kompletnie wykłada się dziś Disney w swoich przedsięwzięciach. To nawet nie resuscytacja marki, bo to zwyczajnie udany przykład tego jak tworzyć nowe, ciekawsze branche przy jednoczesnym korzystaniu ze starych narzędzi jakie dostarcza setting.

RTS z naciskiem na logistykę

Brak możliwości budowania bazy i poleganie na jednostkach, którymi dysponujemy od początku misji przenosi ciężar rozgrywki na aspekty taktyczne. Wykorzystujemy formy terenu, budynki, osłony. Czasem bronimy fortyfikacji, z kolei w innych misjach destabilizujemy łańcuchy dostaw i urządzamy zasadzki na konwoje wroga. Bardzo podoba mi się wychodzenie załogi z pojazdów. Musimy w odpowiednim momencie korzystać ze wszystkich opcji jakie daje nam fakt, że załoga może wychodzić z pojazdu i działać w polu.

Mnogość jednostek jest nie tylko zadowalająca, ale sam fakt, że stanowią konglomerat różnej jakość sprzętu sprawia barwne wrażenie estetyczne. Obok abramsów stoją zardzewiałe, rozklekotane pickupy z działkiem na pace, a nieopodal równie rozklekotany sedan ciągnie na przyczepce ciężkie działo. Mechanika gry obrazuje desperację ruchu oporu i fakt, że wykorzystują wszystkie dostępne środki.

Dodatkowe cele opcjonalne dla zatwardziałych leżą na stole, ale czasem satysfakcjonuje sam fakt, że udało się osiągnąć cel podstawowy. Zakończenie misji skutecznie działa na układ nagrody. Ciągłość fabularna poszczególnych misji w połączeniu z realizowaniem agend przywodzi na myśl kampanię wojskową. Terminator: Dark Fate Defiance przypomina mi trochę spójność kampanii z Fallout Tactics: Brotherhood of Steel.

Grafika, animacja i oprawa dźwiękowa

Nie tylko spójność fabularna kampanii przypomina rozgrywkę Fallout Tactics: Brotherhood of Steel. Artwork map również przywodzi dalekie echa tego tytułu. Szare ruiny aglomeracji przeplatają z pięknymi krajobrazami ruralnego Nowego Meksyku. Gra mocno nasyconymi kolorami daje estetyczną satysfakcję. Światła, wystrzały, wybuchy wyglądają naprawdę nieźle i czuć, że włożono w tę grę dużo serducha. Animacja stoi na poprawnym poziomie.

Tutaj należy się wyróżnienie. Soundtrack do gry jest genialny i przywodzi na myśl unowocześnioną ścieżkę do Amok autorstwa Jesper Kyda. Muszę przyznać, że jestem w ciężkim szoku, że nie trafiła ani na Spotify ani na YouTube Music. Postawiono na mocne karty w oldschoolowym stylu. Dzisiaj branża jest tak obszerna, że bardzo często oprawa dźwiękowa nie dostaje należytej uwagi. Devowie często traktują ją po macoszemu. W przypadku tej produkcji dźwięki są tak nasycone klimatem, że misje wciągają jak najlepsze, klasyczne RTS-y. Szczerze napisawszy to najlepszy OST do RTS jaki kiedykolwiek słyszałem. Mam nadzieję, że to wyląduje gdzieś do odsłuchu, bo to prawdziwa perła.

Podsumowanie

To nie jest pozycja tylko dla fanów settingu. To naprawdę fajny RTS w którym musimy działać jednocześnie w różnych regionach mapy i wykorzystywać mobilność i umiejętności naszych jednostek.

Cieszy fakt, iż setting Terminatora nie stoi w miejscu i franczyza dzięki nowym perspektywom ma coraz bardziej obszerny lore. Obcowanie z fabułą tej produkcji daje naprawdę dużą satysfakcję. Geneza nowego ruchu oporu w którego skład wchodzą różne frakcje jest bardzo fajnym mykiem storytellingowym. Warto sięgnąć po tę pozycję i sprawdzić co słychać w uniwersum Terminatora.

Ocena: 8/10

Więcej z tej kategorii