Filtr #zwitkacujsię towarzyszący wystawie „Witkacy. Sejsmograf epoki przyspieszenia” jest hitem mediów społecznościowych. Został użyty już 150 tysięcy razy i wyświetlony przez niemal 3 miliony użytkowników. Przyglądamy się bliżej jego fenomenowi i pytamy o pomysł na taką formę promocji wystawy Beatę Górską-Szkop i Justynę Borowską, prowadzące media społecznościowe Muzeum Narodowego w Warszawie.
Filtr #zwitkacujsię udowadnia, że filtry AR to nie tylko retusz twarzy czy „poprawa” urody, lecz mogą być wykorzystane w bardzo kreatywny sposób do promocji i zabawy sztuką. Filtr powstał w ramach wystawy „Witkacy. Sejsmograf epoki przyspieszenia” Muzeum Narodowego w Warszawie, we współpracy z firmą Lens That. Inspirowany jest „Firmą Portretową S. I. Witkiewicza”. W 1925 roku Witkacy postanowił porzucić malarstwo olejne, czyli „sztukę czystą” na rzecz pastelowych portretów („sztuka stosowana”). Witkacy założył wtedy jednoosobową „Firmę Portretową S.I. Witkiewicz”, która przyniosła mu w końcu powodzenie finansowe. Artysta rozpisał bardzo szczegółowy regulamin firmy, do którego każdy klient musiał się bezwzględnie stosować. Od 1925 roku, przez kilkanaście lat działalności „Firmy” Witkacy stworzył kilka tysięcy portretów. Żeby jednak być uwiecznionym przez mistrza, trzeba było mieć łut szczęścia, bowiem czasem prośby o uwiecznienie wizerunku były odrzucane kategorycznym: „Nie widzę powodu”.
Od kilku dni każdy z nas może sprawić sobie Witkiewiczowski portret. Muzeum Narodowe w Warszawie postawiło na oryginalną formę promocji i udostępniło filtr #zwitkacujsię, który ma trzy odsłony. Do wyboru dostępny jest portret stylizowany na wzór Juliana Tuwima, Neny Stachurskiej lub pastelowego „Portretu kobiety” z pierwszej połowy XX wieku. Filtr stał się w ciągu tych kilku dni hitem internetu udowadniając, że ciekawa, kreatywna i nowoczesna promocja sztuki jest możliwa i skuteczna.
Muzeum Narodowe w Warszawie znane jest ze świetnych wystaw i ciekawych, nowoczesnych narzędzi ich promocji. Przy okazji najnowszej akcji towarzyszącej wystawie twórczości Witkacego, zapytaliśmy o ten pomysł i inspiracje Beatę Górską-Szkop i Justynę Borowską, prowadzące media społecznościowe Muzeum Narodowego w Warszawie.
Na jakie kanały i narzędzia stawiacie w komunikacji wystaw Muzeum Narodowego w Warszawie? Dlaczego przy okazji wystawy Witkacego zdecydowałyście się na takie niestandardowe, wykorzystujące nowe technologie działanie?
Media społecznościowe są bardzo ważnym kanałem komunikacji dla Muzeum, a raczej kanałami, jesteśmy obecni na Facebooku, Instagramie, TikToku, Twitterze, Youtubie czy Linkedinie. W naszej komunikacji stawiamy na edutainment, czyli przeplatanie treści edukacyjnych i rozrywkowych. Zależy nam na tym, by nasi widzowie mogli dowiedzieć się czegoś ciekawego, wartościowego, ale i odprężyć, zabawić czy po prostu pośmiać. Taka jest w końcu sztuka – nie zawsze poważna i patetyczna, ale pełna humoru, ironii, absurdu.
Świetnym tego przykładem jest twórczość Stanisława Ignacego Witkiewicza, którego prace można oglądać w Muzeum jeszcze do 9 października na wystawie „Witkacy. Sejsmograf epoki przyspieszenia”. W ramach komunikacji tej wystawy transmitujemy wykłady, debaty, przybliżamy widzom jego twórczość, ale i zapraszamy do wspólnej zabawy.
Jak podchodzicie do planowania komunikacji wystaw i co Was zainspirowało do stworzenia filtru #zwitkacujsię?
Tworząc strategie komunikacji do wystaw, zawsze staramy się zapewnić widzom dodatkowe atrakcje on-line. Przy okazji wystawy „Polska. Siła obrazu” była to możliwość wirtualnego zwiedzania całej ekspozycji, która odbywała się w czasie lockdownu. Z kolei niedawno zakończonej wystawie „Stan Rzeczy” towarzyszyły wideoprzewodniki, na których widzowie mogli zobaczyć, jak prezentowane przedmioty z dawnych epok ruszają się i działają.
Niezwykle charakterystyczny i powszechnie rozpoznawalny styl Witkacego nasunął nam pomysł, by stworzyć filtry inspirowane jego portretami. Pomysł przypadł do gustu użytkownikom Facebooka oraz Instagrama. W ciągu kilku dni naszych filtrów użyto ponad 150 tysięcy razy. Zostały wyświetlone przez niemal 3 miliony użytkowników. Widzowie udostępniają swoje zwitkacowane zdjęcia często z informacją o wystawie, co nas niezwykle cieszy. Ten sukces to również zasługa świetnej realizacji, za którą odpowiada firma Lens That.
Zachęcamy do śledzenia naszych kanałów w mediach społecznościowych, z których najszybciej dowiecie się o ofercie muzealnej i kolejnych niespodziankach dla widzów.