Toaleta w pociągu taboru byłego bloku wschodniego - recenzja The Invincible

Powered by

Podarujcie sobie na święta, na urodziny lub z innej okazji podróż na Regis III wraz z pięknym umysłem Stanisława Lema. Tu nie ma pomyłek. To nie recenzja. To tylko rekomendacja.

Fabuła i ambience settingu

W tym miejscu od razu uprzedzam, że nie będę w pełni dekonstruował fabuły. Po części dlatego, że gra jest doskonałym pretekstem do sięgnięcia po inne dzieła Stanisława Lema. Również dlatego, że osobom, które nie czytały nie chcę psuć zabawy spojlerami. Po trzecie opisałem już ją w zapowiedzi.

Na temat skryptu fabuły należy napisać, że doskonale poprowadzona została narracja quasi detektywistyczna. Co kilka kroków odkrywamy kolejne puzzle opowiadające historię dziejów planety i okoliczności dla których znalazły się na nich ekspedycje rodzaju ludzkiego.

Doskonale odczytuje się nastrój epoki i alegorie do wyścigu zbrojeń. Sojusz jest przepełniony manią wielkości, a Commonwealth jest bardziej skromny i ma zapatrywania bardziej humanistyczne i naukowe. Lem zjada do dziś scenarzystów Starfield implementując organicznie przecież realia geopolityki zimnej wojny. Dialogi doskonale oddają ten klimat, a sam pisarz pięknie ukazał brak konotacji etnicznych obu frakcji. Nazwiska wewnątrz ich wskazują na to, że przynależność do nich ma charakter ideologiczny, a nie etniczny. Ogromną zaletą tej gry jest tchnięcie drugiego życia w wizjonerski, ale jednak nieco lakoniczny styl pisarza. Na pokładzie statku Commonwealth udało się oddać tę komfortową wsobność jaką potrafili w swojej prozie uzyskać polscy pisarze tamtych lat. Nie potrafię powiedzieć czy to jest sposób pisania dialogów czy sposób w jaki światło pada na twarze postaci rozmywając je czy też minimalistyczny design przedmiotów i pomieszczeń. Na jakimś intuicyjnym poziomie jest w tym wszystkim również coś z prozy Konwickiego. Aktorzy są doskonali w wypowiadanych kwestiach. Dykcja i zaangażowanie w wypowiadane przez bohaterów kwestie jest doskonałe. Z ogromną przyjemnością słucha się tych dialogów. Doskonała jest ta duchologia stylu retro w tej grze. Będziecie czuli się jak podczas oglądania dobrego serialu. Czarnobyl z HBO może być dla was jakąś rekomendacją i drogowskazem.

Fabuły i settingu The Invincible nie da się oddzielić od doskonałego atompunkowego designu grafiki. Podróże łazikiem jakich brakowało w Starfield tutaj odgrywają główną rolę. Konsoleta i zawieszka na lusterko jak w PRL – owskiej ciężarówce to jest piękna laurka dla jakiegoś okresu w designie motoryzacji. Wszystko jest tu tak pięknie analogowe. Apogeum jest oczywiście wizyta na spektakularnym mostku Condora. Wyobraźcie sobie jakby projektanci ze Star Treka z Kapitanem Kirkiem mieli manię wielkości i zamiast iść w cyfryzację poszliby w analog. Mostek wygląda jakby zawiadował reaktorami elektrowni atomowej. Prawdziwą perłą drugiego planu są toalety na pokładzie Condora. Wyglądają jak te w pociągach taboru z byłego Bloku Wschodniego. Do dziś możemy spotkać wagony z takim dizajnem. To soczyste retro sprawia, że te lokacje są nie do pomylenia z czymś innym. Kiedy Yasna zasypia w łaziku czujemy ten cichy, ciepły komfort, który obcy jest dzisiejszym wnętrzom. Może i dzisiejsze przestrzenie również bywają komfortowe, ale nie mają tej magii retrofuturyzmu. Lokacje baz i pojazdów kontrastują z pustynno – skalną planetą.

Nagroda wyróżnienia należy się również za design struktur w jakie obrasta nekroewolucja nano bytów. Nawiązanie do najbardziej popularnej kolonii topoli osikowej to jest takie serducho. Na Srebrnym Globie to opus magnum polskiej kinematografii jeżeli chodzi o science fiction, ale The Invincible to opus magnum polskiego science fiction zarówno jako powieść, ale też jako adaptacja w formie gry.

Podsumowanie

Nie będę się dalej rozwodził. To jest absolutny must dla fanów science fiction i dobrych przygodówek (w klasycznym tego słowa znaczeniu, a nie pew pew, boom boom). To jest wasz idealny prezent na urodziny. Dla was albo dla waszych bliskich. Proza Stanisława Lema to takie samo dobro i dziedzictwo narodowe jak Puszcza Białowieska. Takie byty należy hołubić, chronić i w tak piękny sposób resuscytować jak w Werewolf: The Apocalypse – Heart of the Forest i właśnie The Invincible. Miejmy nadzieję, że również ten drugi otrzyma paszport Polityki.

Ocena: 10/10

Więcej z tej kategorii