Wo Long: Fallen Dynasty - recenzja

Powered by

Jeżeli przypadł wam do gustu Sekiro: Shadows Dies Twice to Wo Long: Fallen Dynasty jest pozycją dla was. Odpowiedzialni za tę produkcję są twórcy Nioh. Gra zalicza się do nowej generacji gier z wybitnie trudnymi i nietuzinkowymi mechanikami walki. To tzw. “padołamacze”.

Setting i fabuła

Rzecz dzieje się pod koniec drugiego wieku po Chrystusie. W ogarniętych wojenną pożogą Chinach. Scenarzyści zaimplementowali kilka postaci fikcyjnych (w tym protagonistę) i całe mrowie historycznych postaci. Kluczowym antagonistą jest zły taoista, alchemik, demonolog. Ta postać traktowana jest jak wytrych albo gafer, który łączy wszystkie wątki. Mamy thread walki światła z ciemnością i postać taoisty. Nikt nie wspomina o równowadze czy jungowskiej indywiduacji. Nawiązania do filozofii dalekiego wschodu są obecne, ale na poziomie brodzika w basenie. Wrócę do fabuły w podsumowaniu. Skupmy się na gameplayu, bo on jest w tej grze przecież najważniejszy.

Przyczajony Tygrys Ukryty Smok spotyka Final Fight

Nie żartuję. Gdyby nie chodzone bijatyki 2D na automatach to nie byłoby dziś tego typu gier. Robicie czasem posiadówy dla znajomych gdzie gracie w mordobicia pokroju serii Mortal Kombat czy Street Fighter? Dużo emocji i zajechane pady. Po kilku takich bibach pady są do wymiany. Wo Long: Fallen Dynasty ma w sobie coś z Mortal Kombat. Trzeba być szybkim, bardzo szybkim, ale nie tylko. Trzeba być czujnym i to chyba nawet ważniejsze. To nie jest gra przy której będziecie odpoczywać. Chyba, że tak wyuczycie się sekwencji przeciwników, że odbijanie ciosów i riposty będą wam przychodzić jak mnichowi zen. Największe benefity przychodzą w grze z tego typu spektakularnych manewrów. Mechanika morali jest bardzo ciekawa i przez chwilę pomaga wkręcić się w grindowanie. Zdarza się jej frustrować zbyt mocno i to chyba jest najgorsza wada tego typu gier. Skalowanie poziomu trudności i bounce off. Gra jest do przejścia, ale czy chcecie wrzucać kolejnego pada do kosza? Najzabawniejszy w tym kontekście jest fakt, iż w grę nie pogracie z wsadem i myszką co pewnikiem ułatwiłoby siermiężną rozgrywkę (https://netm.pl/news/10025).

Muszę dodać, że bardzo przypadł mi do gustu kreator postaci. Nie spodziewałem się, że będzie aż tak rozbudowany. Customizacja bywa problematyczna z punktu widzenia silnika. Także tu należą się mocne propsy. To niewątpliwa zaleta tej produkcji.

Grafika i animacja

Grafika i animacja są piękne. Choć ciekawi rozróżnienie na mode preferujący fps nad grafikę i odwrotnie. Grafika i animacja są bardzo okay. To z designem mam pewien problem i coś mi w nim zgrzyta.

Pamiętam, że moi koledzy uczący się fechtunku czy przynależący kiedyś lub cały czas do stowarzyszeń rycerskich czy rekonstrukcyjnych kręcili bekę z przerysowanych, gargantuicznych broni. To mniej trafny zarzut w przypadku takich gier jak Final Fantasy gdzie faktycznie fizyka chociażby miecza Clouda sprawia, że patrzymy na to z przymrużeniem oka. Siara pojawia się kiedy gra sili się na historyczność. To tutaj pojawia się dysonans poznawczy. Hiperrealizm i kuriozalna fizyka ogromnych broni. Wygląda to trochę jakby były atrapami z gipsu.

Przyczajony Tygrys Ukryty Smok spotyka Final Fight. Po czym ściągają na klasówce od Wiedźmina. Geralt zapoczątkował revival okładania się bronią białą z potworami w perspektywie trzeciej osoby. Gry pokroju Sekiro: Die Twice, Nioh, wspomniana przeze mnie gra czy chociażby Elden Ring są nadbudową. Nakładką na tę ideę. Wszyscy zgapiają, ale CD Projekt starał się przemycić jakąś treść. Reszta zasłania się coraz bardziej gargantuicznymi rozmiarami broni i potworów. Ktoś powinien od czasu do czasu zatrzymać tę karuzelę. Ta ciuchcia jedzie donikąd. Nagród nie wygrywa się za to, że ktoś najbardziej nadmucha swojego pstrokatego smoka na festyn.

Podsumowanie

Dlaczego Wo Long: Fallen Dynasty to gra średnia albo co najwyżej poprawna? Ponieważ receptura i proporcje na które postawiono zawodzą. Pozornie wszystko się zgadza, ale branża już dziś tak nie wygląda. Action Adventure cRPG nie może mieć cutscenek jak Tekken. Nie w czasach kiedy tego rodzaju zdjęcia osiągają standardy kinowych produkcji. To co kiedyś dawało radę przy możliwościach sprzętu to dziś za mało. Konkurencja nie robi już tylko poprawnych gier. Inne studia prześcigają się kreatywnością w przemyślany sposób i tworzą gry wybitne.

Co sprawiło, że twórcy Nioh popełnili tym razem kilka stylistycznych błędów? Po pierwsze kiedy scenarzyści zabierają się za historyczność swojej opowieści i mieszają ją z zagadnieniami paranormalnymi powinni trzymać się odpowiednich proporcji. Dodaje się zazwyczaj elementy fikcyjne, ale nieparanormalne, które balansują historię. Tutaj zostały one przygniecione patosem i zbyt mocnym naciskiem na opiewanie cnót mężów stanu. Historyczność. Coś co było wyważonym elementem dającym smaka w Ghosts of Tsushima tutaj zbyt nachalnie kradnie show. Dialogi są kwadratowe i wybrzmiewają jakby przeszły żmudną drogę cenzury aby w końcu zostać zaakceptowane w ostatecznej formie. Mogę się mylić, ale kiedy słucham niektórych sentencji z cutscenek mam uczucie deja vu. Czuję się jakbym oglądał kroniki filmowe PRL. W fabule za dużo jest historyczności, a za mało balansu, który sprawia, że nie czujemy jakbyśmy obcowali z mięsnym jeżem. Fabuła Wo Long: Fallen Dynasty wypada niestety zwyczajnie cringe’owato. Kwadratowe dialogi przykrywa się coraz bardziej gargantuicznymi potworami. Robi się coraz bardziej groteskowo. Wyjątek od tego square klimatu stanowi wątek ślepego chłopaka, który mógł być bardziej eksploatowany żeby nadać tej historii więcej harmonii (w końcu mowa o tao).

Gra pozostawiła we mnie mieszane uczucia. Mnóstwo mieszanych uczuć. Grindowanie to może być cel sam w sobie. Kombinowanie odpowiedniego builda postaci żeby sobie poradzić? Super, ale czy sam wysoki próg wejścia wymagający turbo manualnych zdolności i refleksu to dobry wyznacznik tego czy gameplay ma sens? Czy gry tego rodzaju niosą jakąś wartość poza windowaniem popytu na pady, które łamią? Czy dobra gra powinna zostawiać tylko przeciąg w głowie po adrenalinie? Horyzonty w branży są dzisiaj o wiele bardziej szerokie niż to do czego nas niegdyś przyzwyczajono.

Ocena: 6/10

Więcej z tej kategorii