Dbam o każdy detal – wywiad z Moniką Brodką, Dyrektor Artystyczną XPS Revolt

Powered by

Co ją inspiruje? Jak „doładowuje” swoją moc twórczą? Jakich artystów ceni i czego oczekuje po uczestnikach konkursu XPS Revolt? Na te i wszelkie pokrewne tematy rozmawiamy z Moniką Brodką, Dyrektor Artystyczną projektu XPS Revolt by Brodka.

Czym dla Ciebie są pojęcia: piękno, wolność, moc twórcza?

Piękno…? Piękno jest w oczach patrzącego. Uważam, że to pojęcie względne i bardzo subiektywne, czysto abstrakcyjne. W swojej twórczości uciekam od ogólnie przyjętych kanonów piękna. Interesuje mnie prawda przekazu, która nie zawsze musi być piękna w klasycznym rozumieniu tego słowa. 

Natomiast wolność to dla mnie jedna z najważniejszych wartości, i w życiu i w pracy. Wolność pozwala się rozwijać, odblokowuje kreatywność, co bezpośrednio wpływa na moc twórczą. Żeby tworzyć wartościowe rzeczy, trzeba być przede wszystkim w zgodzie z samym sobą. Kompromisy blokują.

Jesteś artystką bardzo wszechstronną. Piszesz piosenki, reżyserujesz teledyski, projektujesz ubrania. Masz mnóstwo talentów, którymi trzeba jakoś „zarządzić”. Jak wygląda Twój proces twórczy?

Myślę, że mój mózg jest skonstruowany tak, że działa projektowo. Jeżeli już zabieram się za jakiś projekt, to jakby przełączam się w ten tryb. I nawet jak o tym nie myślę, to w mojej głowie cały czas zachodzą procesy, powstają pomysły, które w pewnym momencie dochodzą do głosu. Najpierw w wyobraźni rodzi się idea albo jakiś jej zaczątek, który krok po kroku rozwijam. Niezależnie od tego czy to jest projekt muzyczny (utwór, płyta) czy wizualny, zaczynam pracować, stale dostarczając mojemu mózgowi inspiracji. 

Na przykład biorę do ręki gitarę i szukam akordów, dźwięków, które naprowadzą mnie na właściwy trop. Z kolei tworząc teledysk, oglądam filmy, również dokumentalne, ale też mnóstwo obrazów, na przykład na Pintereście. W ten sposób buduję wokół swojej idei wizualny świat, żeby ustalić w jakiej estetyce się poruszam. To bardzo pomaga sprecyzować, jakie to ma być. A im bardziej wie się, jakie to ma być, tym lepszy efekt końcowy.

A jak sobie radzisz, kiedy trzeba jakoś „doładować” moc twórczą? Co Cię inspiruje?

Ja generalnie jestem osobą kreatywną i bardzo potrzebuję tej kreatywności w codziennym życiu. Oczywiście mam momenty pustki i braku weny. Jednak staram się nie być wtedy dla siebie zbyt surowa, ale raczej przeczekać ten czas obcując z innymi dziedzinami sztuki. Bo nigdy nie wiadomo, kiedy i skąd przyjdzie do nas kolejny dobry pomysł. Czasem jakieś jedno usłyszane zdanie czy scena obejrzana w filmie potrafią zapalić żarówkę w głowie i na nowo uruchomić proces twórczy. Uważam, że taka stymulacja mózgu jest szalenie ważna – żeby nie inspirować się tylko twórczością z obszaru naszych ścisłych zainteresowań, ale eksplorować również inne dziedziny. Dopiero to tak naprawdę poszerza horyzonty i otwiera umysł.

Masz swoich ulubionych twórców, muzyków, grafików, filmowców, którzy Cię szczególnie inspirują?

Oczywiście. Bardzo wielu. Na przykład na początku lat dwutysięcznych wyszła taka seria płyt DVD „The Work of Directors” z pracami reżyserów, którzy zajmują się tylko teledyskami i reklamami. To był mój ukochany zbiór, który totalnie otworzył mi wyobraźnię na ten świat. I chyba zapragnęłam robić teledyski właśnie po obejrzeniu tego cyklu. Bardzo lubię też filmy z lat 90-tych, Lyncha, Cronenberga. Przemawia do mnie ta estetyka, rodzaj świecenia, scenografia, kostiumy. Chodorowski jest taką postacią, która myślę jest bardzo inspirująca dla wielu artystów z różnych dziedzin. „Cremastery” Matthew Barneya to były takie prace, które wtedy jak je oglądałam, studiując fotografię, ogromnie otworzyły moją wyobraźnię. Teraz tych reżyserów jest kilkadziesiąt razy więcej i nie sposób ze wszystkimi się zapoznać, ale z kręgu współczesnych, mających inspirujący wpływ na popkulturę na pewno warto wymienić Dianę Kunst czy Antona Tammi. 

Foto: Paweł Trojanowski

Wymieniłaś ciekawych, nieoczywistych twórców. I tu nasuwa się pytanie czy w dobie wszechobecnej algorytmizacji treści masz problem z doborem tego, czym chcesz karmić swoją wyobraźnię? A może masz na to jakiś własny „algorytm”?

Rzeczywiście, ta ogromna ilość muzyki i obrazów, która nas dziś otacza, bywa czasami obezwładniająca. Ale nie wolno dać się zwariować i trzeba jakoś wyłuskać z tego to co jest w zgodzie z naszą wrażliwością. Ja mam to szczęście, że na co dzień obracam się w branży filmowo-muzyczno-kreatywnej, a tu wieści o dobrych projektach, szczególnie tych mocnych wizualnie, rozchodzą się viralowo. Ale obserwuję też strony agencji filmowych, które reprezentują reżyserów czy operatorów i tam oglądam ich portfolio. Staram się uczestniczyć w festiwalach filmowych, bo zawsze można stamtąd wynieść coś ciekawego. Miejscem, gdzie w łatwy sposób da się śledzić interesujące nas trendy, jest też z pewnością Instagram.

A czy zdarza Ci się konsumować niższych lotów treści? Czy masz czasem takie dni, że zwyczajnie nie chce Ci się wysilać mózgu?

Oczywiście. Mózg musi czasem odpocząć. To nie jest tak, że tylko sztuka przez duże „S”. Czasem fajnie jest obejrzeć film czy serial, w którym nie szukamy żadnej inspiracji, tylko jest typowym zabijaczem czasu albo po prostu poprawia nam humor. Wtedy kanapa, frytki i Netfilx.

Frytki własnej roboty, oczywiście?

Oczywiście ☺

Często wspominasz w wywiadach, że reżyserowanie od zawsze było Twoją pasją. Chciałaś je nawet studiować. Czy myślisz, że Twoje życie mogło potoczyć się tak, że dziś nie byłabyś artystką muzyczną a robiłabyś filmy?

Nie sądzę. W reżyserii zawsze najbardziej pociągało mnie robienie krótkich form wizualnych. Fascynuje mnie zderzenie muzyki z obrazem, dlatego najlepiej odnajduję się w robieniu wideoklipów. Myślę, że ten moment, kiedy zaczęłam reżyserować własne teledyski był do tego bardzo dobrym punktem wyjścia. Łatwiej było mi się odważyć na pewne rzeczy, nie musiałam czekać na akceptację artysty, z którym pracowałam, próbować dostosowywać się do jego koncepcji, estetyki. Prościej było mi stworzyć coś dla siebie. Moja muzyka, która powstawała jako pierwsza, była kanwą do spełnienia marzenia o reżyserowaniu. To nigdy nie był wybór albo albo. To zadziało się bardzo organicznie i cieszę się, że tak się stało. 

Foto: Paweł Trojanowski

Skoro jesteśmy przy muzyce i filmach, czy próbowałaś kiedyś muzyki filmowej? Na Twojej ostatniej płycie można usłyszeć motywy przywodzące na myśl skojarzenia chociażby z „Miasteczkiem Twin Peaks”. Myślałaś o tym?

Nie, ale to mogłoby być ciekawe doświadczenie. Gdybym dostała interesującą propozycję i film by mi się spodobał, nie wykluczam, że mogłabym się podjąć takiego eksperymentu.

Powróćmy jeszcze na chwilę do trendów w obszarze produkcji filmowych. Jakie Twoim zdaniem będą dominować w najbliższej przyszłości?

Generalnie widzę dwa główne przeciwstawne nurty. Jeden jest bardzo naturalistyczny, blisko człowieka, można powiedzieć, że wręcz dokumentalny. Jest to trend niekreacyjny, polegający na naturalnym zastanym świetle i estetyzowany w stronę pięknej natury czy krajobrazów. Myślę, że trochę zagrała tu potrzeba bliskości drugiego człowieka i przyrody, których nam ostatnio mocno brakowało. Z kolei na drugim biegunie szybko rozwija się trend oparty na technologii, bazujący na multimediach, postprodukcji, trochę odczłowieczający, androidalny, mocno zakorzeniony w cyberświecie.

A czy jesteś w stanie wskazać jakiegoś artystę, który Twoim zdaniem może być uznawany za prekursora tych trendów, zwłaszcza w obszarze cybertwórczości?

Myślę, że FKA twigs jest właśnie taką artystką, która z każdym projektem przemyca coś nowego. Jest twórczynią z ogromną wizją, bezkompromisową. Kreuje wyrafinowane multimedialne projekty, w których obraz jest zawsze bardzo ważny. U niej też punktem wyjścia była muzyka, a potem zajęła się reżyserowaniem i Art Directingiem. Wypracowała sobie silną konsekwentną estetykę, której się trzyma. Moja droga jest trochę podobna.

Björk jest też taką artystką, która w sumie jako pierwsza położyła tak silny nacisk na połączenie muzyki z technologią. Na przykład jej wystawa „Björk Digital” była pionierskim projektem splatającym muzykę z wirtualną rzeczywistością. Ona sama zresztą jest i zawsze była pionierką, jeśli chodzi o muzykę, technologię i świat wizualny.

Pozostańmy jeszcze w temacie technologii, ale dla odmiany w bardziej przyziemnym rozumieniu. Czy odgrywa ona ważną rolę w Twoim życiu?

Bardzo ważną. Mimo że nie jest mi niezbędna do komponowania utworów, to korzystam z niej na co dzień w wielu innych sytuacjach. Na przykład bardzo często nagrywam pomysły na dyktafon w telefonie. Komunikuję się ze swoimi fanami za pośrednictwem Social Mediów. Myślę, że technologia stała się na dobre częścią życia każdego z nas, na przykład w branży muzycznej jest platformą dotarcia do odbiorców, i nie ma już od tego odwrotu.

A jak wyglądała sytuacja w czasie twardego lockdownu, kiedy wszyscy musieliśmy bardziej niż zwykle zdać się na technologię? Czy obcowanie z nią, kiedy nie było innego wyjścia, bardziej cię zmęczyło czy może odtworzyło jakieś nowe perspektywy?

Na pewno był to bardzo ciekawy czas, takie przestrojenie się na funkcjonowanie z ludźmi za pośrednictwem ekranu komputera. Ale też dobre ćwiczenie dla wyobraźni. Zagraliśmy na przykład koncert online, który odbywał się w mojej sypialni. I trzeba było tą wyobraźnię uruchomić na tyle, żeby z prywatnego mieszkania zrobić mini klub muzyczny. Zamiast na scenie występowaliśmy na stole kuchennym, a ściana sypialni była ekranem projekcyjnym. Dla mnie, która bardzo dużą wagę przykładam do strony wizualnej moich występów, kluczowe było, żeby to dobrze wyglądało nawet w takich warunkach i było atrakcyjne dla widzów. Z drugiej strony, nie było łatwo grać dla publiczności, której nie widzę, która jest tylko numerkami i komentarzami na ekranie laptopa, więc było to też jakieś wyzwanie.

Z drugiej strony, muszę przyznać, że technologia bardzo ułatwiła mi kontakt z przyjaciółmi i współpracownikami za granicą, na przykład w Londynie. Więc tutaj jakby zmniejszyła ten dystans między nami. Nie było problemem, że ja jestem w Warszawie, a ktoś w Londynie. Odświeżyłam nawet kilka kontaktów, które z biegiem lat jakoś się poluzowały. Ale przede wszystkim zaskakujące dla mnie było, jak łatwo przywykliśmy do takiej rzeczywistości. 

Z technologią związany jest również Twój najnowszy projekt XPS Revolt, we współpracy z markami Dell i Intel. Znana jesteś z tego, że bardzo starannie dobierasz swoje komercyjne kolaboracje. Co zaintrygowało Cię w tym przedsięwzięciu?

Na pewno ekscytujące jest to, że projekt jest autentycznym artystycznym eksperymentem. „Wciąga” w mój proces twórczy ludzi, których tak naprawdę nie znam, a których dopiero poznaję za pośrednictwem ich sztuki – prac zgłaszanych do konkursu. To że będziemy wspólnie tworzyć swego rodzaju kolaż różnych prac i różnych wrażliwości, jest w tym projekcie bardzo inspirujące. A do tego wszystko odbywa się zdalnie, za pośrednictwem wspomnianej technologii. Nie do końca jestem w stanie przewidzieć efekt finalny. Ta wizja dopiero się klaruje z tygodnia na tydzień, wraz z napływającymi zgłoszeniami, które uruchamiają moją wyobraźnię i popychają ją co chwila w inną stronę.

Jest to też naturalnie ogromne wyzwanie dla mnie jako Dyrektor Artystycznej, która ma to wszystko poskładać w jedną spójną całość. Dlatego tym bardziej doceniam zaufanie ze strony Della i Intela do mnie jako do twórcy, możliwość decydowania, jaki to przybierze kształt. Jak wspominałam na początku, wolność artystyczna jest dla mnie szalenie ważna.

Z jednej strony mamy Ciebie jako bezkompromisową indywidualistkę, z drugiej pracę zespołową. Jak godzisz te dwa światy?

Praca zespołowa ma dla mnie ogromne znaczenie. Nie lubię pracować sama. Bardzo potrzebuję na pewnym etapie odbić te moje pomysły od kogoś innego, kto spojrzy na nie z dystansem albo dorzuci coś od siebie, przetrawi przez swoją muzyczną czy wizualną wrażliwość. Bardzo mi odpowiada funkcja osoby, która na samym końcu spina wszystko do kupy i trochę też reżyseruje tych ludzi. Wymyślając sobie bardzo konkretny wizualny świat, muszę pracować praktycznie z każdą osobą na planie: operatorem, scenografem, kostiumologiem, fryzjerem, make-upistą… 

Czy jesteś bardzo wymagającą Art Directorką? Jak się z Tobą pracuje?

Jestem bardzo wymagająca. Dbam o każdy najdrobniejszy detal, bo wierzę, że wszystko to rzutuje na odbiór danej pracy i powoduje, że widzowie mają wrażenie spójności. Dlatego staram się dobierać współpracowników tak, żeby byli to ludzie z bardzo dużą pasją, kreatywni, pracowici i wnoszący dużo do danego projektu. Cieszę się, kiedy po drugiej stronie mam ludzi, którzy mają podobne podejście do pracy jak ja, bo wtedy nie mam wrażenia, że kogoś maltretuję, tylko wszyscy maksymalnie spinają się, żeby wspólnie stworzyć coś dobrego, jakościowego. Z takimi ludźmi staram się pracować i mam nadzieję, że tej upierdliwości nie mają mi za złe.

A jakiego rodzaju twórców poszukujesz do projektu XPS Revolt? Jakie prace najbardziej chciałabyś otrzymać?

Bardzo chciałabym mieć w zgłoszeniach więcej obiektów 3D czy innych kompozycji przestrzennych, w których jest jakiś ruch, dynamika. Dostajemy mnóstwo płaskich obrazów, z których oczywiście można zrobić modele 3D, ale jednak najbardziej ciekawi mnie ten wirtualny cybernetyczny świat. Zgłoszeń z zakresu typografii mamy z kolei dość mało i liczę na to, że one jeszcze zaczną do nas napływać, bo możemy ich użyć w różnoraki sposób. Myślę, że dobra czcionka stanowi ciekawe dopełnienie obrazu, taką, nomen omen, kropkę nad „i”.

Mam też wrażenie, że uczestnicy nie do końca rozumieją kategorię „Dźwięk”. Chciałabym podkreślić, że to nie jest konkurs muzyczny i nie szukamy tu najlepszego utworu, ale motywu, który będzie na tyle ciekawy, że z tym światem jakoś fajnie zagra. Więc tutaj bym sugerowała myślenie mniej piosenkowe, a bardziej abstrakcyjno-ilustracyjne. Generalnie im dziwniej, oryginalniej, niesztampowo, tym ciekawiej.

Jak oceniasz poziom konkursu na tym etapie?

Jak w każdym konkursie, jest dużo ciekawych prac, ale też sporo przypadkowych, po których widać, że autorzy nie zastanawiają się, tylko wysyłają co i gdzie popadnie. W tych wyróżnionych widać zrozumienie  i przemyślenie tematu. Wiele jest naprawdę intrygujących i nieoczywistych. Oglądałam je i myślałam sobie: wow, ciekawe!

Na zakończenie, w imieniu naszych Uzdalnionych, chciałabym Cię zapytać, co jako dojrzała i doświadczona artystka mogłabyś poradzić twórcom amatorom, którzy dopiero wkraczają na tę drogę?

Do wszystkiego podchodźcie z otwartą głową. Nie stawiajcie sobie ograniczeń, bo właśnie te ograniczenia są blokujące. Pracujcie. I nie mam tu wyłącznie na myśli napisania piosenki czy scenariusza. Research, oglądanie filmów, chodzenie na wystawy to też jest ważna artystyczna praca, która przygotowuje grunt waszej wyobraźni. Na pewno spotkania z ludźmi, z innymi twórcami i rozmowy na temat sztuki są bardzo ważną częścią życia artystycznego. Wiele fundamentalnych przemyśleń, inspiracji, ale też chęć do działania, robienia czegoś ciekawego, rodzi się podczas zwyczajnych towarzyskich rozmów przy winie. W ogóle warto dbać o to, aby obracać się w towarzystwie ludzi, którzy wnoszą coś ciekawego do naszego życia, są po prostu inspirujący.

Weź udział lub dowiedz się więcej o projekcie XPS REVOLT by Brodka

Więcej z tej kategorii