Z AI w szkolnej ławce. Czego i dlaczego warto się uczyć całe życie

28.08.23
Powered by

Nasz pruski system edukacji jest archaiczny i poza spełnianiem norm prawnych przyjętych przez ministerstwo w żaden sposób nie przygotowuje nas do życia we współczesnym świecie. Skostniałe, sztywne ramy, brak nawyku stawiania pytań, szukania informacji, zabijanie kreatywności, odejście od kultury fizycznej oraz nastawienie na pracę indywidualną, a nie zespołową ‒ to tylko kilka grzechów ciężkich systemu, w którym kształcili się nasi dziadkowie, rodzice, kształciliśmy się my i kształcą się nasze dzieci.


Model ten powstał na początku XIX wieku w Prusach Fryderyka Wilhelma III na fali industrializacji. Jego celem było wykształcenie piśmiennych, posłusznych pracowników
i obywateli. Wysoko urodzeni i ci, którzy mieli stać się liderami, pozostali w elitarnej edukacji indywidualnej albo w szkołach z internatem, o zupełnie innym stylu nauczania.

Dziś w postindustrialnym świecie nowych technologii archaizmy tego modelu pokutują boleśniej niż kiedykolwiek wcześniej. W czasach, kiedy co kwartał mamy rewolucyjne osiągnięcia informatyczne, a smartfon w naszej kieszeni przedstawi i wyjaśni nam dowolne równanie chemiczne czy wzór fizyczny, wkuwanie na blachę czegokolwiek
(poza pinami i hasłami) straciło sens.

Paradoks dostępu

Nigdy wcześniej w historii naszego gatunku człowiek nie miał tak łatwego dostępu
do wiedzy. Nawet w krajach ogarniętych kryzysem militarnymi czy środowiskowym ludzie mogą nie mieć co jeść, ale mają dostęp do internetu. I to właśnie internet z tysiącami stron
i kanałów poświęconymi dowolnej dziedzinie nauki wyrównuje szanse lepiej niż jakikolwiek system edukacji w realnym świecie. Niezależnie, czy jesteśmy na Wyspach Zielonego Przylądka, Svalbardzie czy Chicago, możemy, korzystając z zasobów internetowych, samodzielnie naprawić samochód, zgłębiać fizykę kwantową albo uczyć się japońskiego. Jeśli dodamy do tego nielimitowany dostęp do bibliotek i dzieł kultury, powinniśmy być lepiej wyedukowani i ukulturalnieni niż kiedykolwiek wcześniej. Czy tak właśnie jest? Wątpię!
Nieograniczony dostęp i stale rosnąca liczba kanałów sprawiają, że zamiast poszerzać horyzonty w wolnym czasie oglądamy śmieszne filmiki z kotkami. Większość z nas nigdy nie zajrzała do udostępnionych zbiorów biblioteki nowojorskiej ani nie przeczytała Szekspira
w oryginale, mimo iż płynnie włada angielskim. Ta oszałamiająca mnogość bodźców
i możliwości działa na nas paraliżująco, nie aktywizująco.

Algorytmy pod kontrolą

Wielu z nas na fali ciekawości odpaliło już któryś z chatów GTP, w tym i ja. I złapałam się na tym, że odruchowo używałam zwrotów grzecznościowych: prosiłam o znalezienie informacji i dziękowałam za wykonane zadania. Współpracując z tą technologią zachowywałam się tak, jakbym pozostawała w relacji z żywym człowiekiem. Antropomorfizacja technologii to jedna z wielu umysłowych nakładek, które stosujemy, aby radzić sobie z nieskończenie szybko zmieniającym się otoczeniem. Ale traktowanie AI jak człowieka to jedno,
a weryfikowanie informacji, które nam podaje, to drugie.

Aby nie gubić się w gąszczu informacji, należałoby nauczyć się odsiewać ziarno od plew. Czyli umieć rozpoznawać rzetelne źródła, weryfikować fake newsy, umiejętnie korzystać ze sztucznej inteligencji. Przypuszczam, że 98% procent z nas nie odebrało takiej wiedzy w trakcie szkolnej edukacji i albo uczyło się metodą prób i błędów, albo już dawno
poległo, wykorzystując internet wyłącznie do koniecznych zadań zawodowych i rozrywki.
I choć dla pokolenia 35+ takie podejście może być optymalne, tak w przypadku Zetek czy młodszych generacji prowadzić ono będzie do frustracji, nadużyć i nierówności społecznych. Gdy proszę pierwszorocznych studentów, aby podali mi źródła, na które powołują się w różnych badaniach, bardzo często otrzymuję adresy różnych popularnych portali informacyjnych. Jednak ani Onet, ani Gazeta, ani nawet Wikipedia nie są źródłem informacji, lecz jedynie tablicami, gdzie część prezentowanych treści nie jest prawdziwa. Umiejętność zdobywania i weryfikowania pozyskanych danych powinna stać się zatem fundamentem współczesnego szkolnictwa.

Kooperuj, kombinuj, kreuj

Wielka szkoda, że praca w grupie to najmniej rozwijana umiejętność społeczna w polskim systemie edukacji. Obserwuję, jak w czasie wykonywania projektu w grupie studentów zawsze wynikają jakieś dramy: ktoś komuś ukradł pomysł, ktoś został pominięty, a czyjeś ego nie pozwala na pracę z „głupszymi”. A przecież jesteśmy gatunkiem plemiennym, zdecydowana większość z nas wykonuje zawody wymagające sprawnego kontaktu z innymi i skutecznej z nimi współpracy. Umiejętności komunikacyjne i kooperacyjne stanowią zatem podstawę i gwarancję naszego sukcesu. Warto je więc rozwijać i doskonalić ‒ w sporcie, kółkach zainteresowań czy poprzez pasję.

Kolejną istotną umiejętnością jest kreatywność oraz myślenie poza utartymi schematami. Klucz polskich matur, w których każde napisane przez maturzystę zdanie ma się zgadzać co do przecinka z myślą twórcy zadania, to gwałt na naszych neuronach. Jako gatunek osiągnęliśmy tak dużo właśnie dzięki nieszablonowemu myśleniu i nieustającej
potrzebie poprawiania zastanej rzeczywistości. Ćwiczenie umiejętności kombinatorycznych pozytywnie wpływa na neuroplastyczność naszego mózgu, co ‒ mówiąc prościej ‒ oznacza, że czym więcej kombinujemy, tym więcej pomysłów przychodzi nam do głowy. Nowe połączenia neuronowe tworzą się również podczas wszelkich zajęć związanych z działaniami intuicyjnymi, zatem aktywności takie, jak sztuka kolażu, renowacja mebli, majsterkowanie czy ikebana uelastyczniają nasz aparat poznawczy i podnoszą jakość funkcjonowania naszego mózgu.

W pewnym głośnym doświadczeniu ze spinaczem biurowym poproszono kilkuletnie dzieci, aby znalazły jak najwięcej zastosowań dla tego niewielkiego przedmiotu. Niektóre z nich zgłosiły po kilkadziesiąt oryginalnych pomysłów, typu: odtykacz do solniczki i pieprzniczki, zakładka do książki czy uchwyt do zamka błyskawicznego. Jednak po odbyciu
czterech lat edukacji w szkole podstawowej te same dzieci zatrzymywały się na kilku najbardziej oczywistych pomysłach. Wysoka wcześniej kreatywność, najwyraźniej nierozwijana w szkolnych ławkach, mocno przygasła. Szkoda, bo praca nad rozwojem własnej kreatywności to jednocześnie ćwiczenie samoakceptacji i adekwatnej samooceny,
ponieważ wymyślić coś ‒ to jedno, a mieć odwagę pokazać swój pomysł światu ‒ to drugie.

W zdrowym ciele zdrowy duch!

Kultura fizyczna przez wieki była kulturą wysoką. Cały antyczny świat opierał się nie tylko na teatrze, poezji czy architekturze, ale też, albo przede wszystkim, na kulcie zdrowego ciała. To Grekom zawdzięczamy Olimpiady, a idealne rzymskie posągi stanowią do dziś wzorce dla pożądanej muskulatury. Od zawsze wiadomo, że regularny trening hartuje nie tylko ciało, ale też charakter. Pomaga redukować poziom kortyzolu i tkankę tłuszczową, dotlenia, wpływa na dobry sen, wzmacnia gorset mięśniowy itd. Same plusy! Co więc poszło nie tak, że we współczesnym świecie większość dzieciaków ma zwolnienie z WF-u, a odsetek dorosłych chorych na cukrzycę i otyłość rośnie lawinowo?

Nasz mózg nauczony ewolucyjnie optymalizacji jest leniwy. Tak jak uzależnia się od szybkich wyrzutów dopaminy na widok lajków z social mediów, tak również, jeśli nie widzi wyższego celu (ratowanie życia przed drapieżnikiem), sam z siebie nie zarządza przebieżek po okolicy w celu podziwiania pięknych widoków.

Znalezienie opcjonalnej dla naszego organizmu aktywności fizycznej, która sprawia nam przyjemność, to podstawa budowania zdrowej rutyny. Wiadomo ‒ zakwasy po pierwszych ćwiczeniach, wykonywanych po latach przesiedzianych na kanapie, mogą być dokuczliwe, ale obserwowanie korzystnych zmian, zachodzących w sylwetce pod wpływem
treningów, jest bardzo gratyfikujące. Ważne, aby podchodzić do nich głową ‒ nie rzucajmy się od razu na Iron Mana.

Sztuczna inteligencja a inteligencja emocjonalna

Nie od dziś wiadomo, że największym wyzwaniem jest stworzenie takich robotów humanoidalnych, które będą w stanie na tyle realnie oddawać ludzkie emocje i mimikę, aby nasze oko nie mogło odróżnić, czy rozmawiamy z żywym człowiekiem czy z maszyną. To, co w przypadku androidów jest jeszcze trudne, w świecie cyfrowym doszło już do takiej
perfekcji, że, śledząc niektóre konta na Instagramie, naprawdę trudno jednoznacznie stwierdzić, czy mamy do czynienia z żywym człowiekiem czy tylko (albo aż) z twórczością AI.

Jednak niezależnie od tego, co potrafią maszyny, my zdecydowanie potrzebujemy kompetencji miękkich. Negocjacje, mediacje, umiejętność radzenia sobie ze stresem, zarządzanie czasem, inteligencja emocjonalna oraz umiejętności interpersonalne (np. zdolność perswazji, motywowania innych, pracy zespołowej) to tylko kilka z cech, które
pozwalają nam się wyróżnić na rynku pracy i w codziennym życiu. Umiejętności rozmawiania o emocjach też nie wysysa się z mlekiem matki i niestety również nie nabywa się jej w toku edukacji gdzieś pomiędzy wkuwaniem układu okresowego pierwiastków a rozważaniem, czy Słowacki wielkim poetą był. I o ile wiadomości o twórczości Słowackiego
oraz układ okresowy znajdziemy w internecie, tak żadna wyszukiwarka nie pomoże nam poprawić naszych relacji z innymi ludźmi oraz nie wzmocni naszej kondycji psychofizycznej.

Umiejętności miękkich można się uczyć podczas terapii, na warsztatach i kursach, aplikując pozyskaną z książek i podcastów wiedzę w codzienne życie. Wdraża nie nowych umiejętności w tym zakresie początkowo bywa stresujące i niekomfortowe, ale ich realny wpływ na nasze samopoczucie i społeczne funkcjonowanie okazuje się bezcenny i trwały.
Oczywiście, jest jeszcze wiele obszarów wartych uwagi, ale ruch, emocje, kreatywność i ciekawość to powody, dla których warto „wrócić do szkolnej ławki” i zostać w niej do końca życia. Zawsze warto nabywać i doskonalić nowe umiejętności i nigdy nie jest na to za późno. Wiedzcie, że najstarsza doktorantka w Polsce miała 96 lat w momencie
złożenia pracy, którą ‒ dodam ‒ napisała ręcznie!

Więcej wiedzy:

● Podcast “Dobry przodek” Filipa Dębowskiego, odc. “Choroby polskiej edukacji. Jak ją (u)leczyć?”
● Książki Justyny Sucheckiej “Pokolenie zmiany. Młodzi o sobie i świecie, który nadejdzie” i “Nie powiem ci, że wszystko będzie dobrze”
● Książka Joanna Erbel “Wychylone w przyszłość. Jak zmienić świat na lepsze”
● Książka “Move!: The New Science of Body Over Mind” Caroline Williams
● Książka “Zdrowy umysł w sieci algorytmów” Gigerenzer Gerd

Więcej z tej kategorii