Zadokowany w technologii — o nieoczywistych zaletach stacji dokujących

Powered by

Pochwalę Ci się – lubię laptopy smukłe jak talia osy! Sprzęt ultralekki i niebywale mobilny. Minimalistyczna forma skradła me serce, a ja uwielbiam pracować z filigranowym designem. Niestety najczęściej okazuje się, że mają tylko po jednym USB-C i USB-A (smuteczek). Czy trzeba więc im odmówić? No skąd – na takie sytuacje są stacje dokujące i replikatory portów, które potrafią więcej, niż Ci się wydaje.

Portów zawsze brakuje w krytycznych momentach. Zawsze

Czy Ty też tak masz, że w sytuacjach naprawdę ważnych nagle brakuje portu? Bo ja notorycznie. Jestem trenerem Content & SEO, więc jeżdżę po Polsce i odwiedzam firmy, gdzie uczę o dobrych praktykach związanych z treściami. Dokładam do tego cegiełki SEO.

Rzecz jasna nie sposób jedynie mówić do ludzi, skazując ich na wyobrażanie sobie przykładów, o których nie mają najczęściej pojęcia, a które definiują później efekty ich pracy. Takie szkolenie, że sparafrazuję klasyka: nic by nie dało, nie dało by nic.

Dlatego zawsze korzystam z prezentacji. Ona jest pigułką wiedzy. Zawiera najczęściej popełniane błędy oraz solidną dawkę poprawnych przykładów. Te przemawiają do słuchaczy najlepiej oraz najpełniej, skłaniają też do dyskusji i zadawania pytań. Tylko takie szkolenie jest naprawdę skuteczne.

By nie polegać wyłącznie na sprzęcie zastanym na miejscu i nie ograniczać się do podłączania pendrive’a z prezentacją, wożę ze sobą laptopa. Smutna praktyka każe mi jednak zabierać ze sobą stację dokującą – ale nie dlatego, że mój laptop ma mało portów. O nie…

Nie raz i nie dwa okazało się, że klient owszem posiadał projektor, leczy dość wiekowy, z wtyczką VGA. Wtedy ja podłączałem stację do USB-C, a ona posiada gniazdo VGA i szkolenie mogło się odbyć. Co ciekawe, ta sytuacja notorycznie powtarzała się na uczelniach – aule nie zawsze nadążają za rozwojem technologii.

Z drugiej strony zdarzyło mi się odwiedzić biuro w pełni wyposażone w sprzęt Apple. Cały ekosystem podporządkowano urządzeniom z nadgryzionym jabłkiem. Tim Cook pewnie piałby z zachwytu, lecz ja mam laptopa z Windowsem…

Ale nic to, w końcu wożę ze sobą stację dokującą kompatybilną ze wszystkimi systemami, wliczając w to ChromeOS i Android. Więc kiedy organizator drży na myśl o braku kompatybilności sprzętowej, ja wyciągam z torby przejściówkę i szepczę do niego: Wszystko jest pod kontrolą 😉

Ciebie też nic nie zaskoczy, choćby firma przechodziła właśnie technologiczną transformację, która po polsku polega na czasochłonnej wymianie sprzętu w salach konferencyjnych i braku konsekwencji w kupowanych modelach (czytaj w każdej salce inne rozwiązanie). Mając stację dokującą wchodzisz do sali, podłączasz się, referujesz.

Dell ma w ofercie kilka takich rozwiązań – jednym z nich jest stacja dokująca 8-w-1 czyli gadżet pozwalający korzystać z 8 różnych rozwiązań w tym samym czasie:

  • podłączyć laptopa do sieci LAN
  • korzystać z przewodowej klawiatury i myszki
  • podłączyć zewnętrzny dysk do USB-A
  • odczytywać kartę microSD
  • odczytywać kartę SD (lub microSD w adapterze SD)
  • przesyłać obraz przez HDMI 2.0
  • ładować laptopa technologią Power Delivery

To taki kombajn, który zwiększa wielozadaniowość. Lecz dodam, że lubię takie stacje dokujące za jeszcze jeden ważny szczegół, przydatny w pracy biurowej. Czy domyślasz się jaki?

Wyobraź sobie stanowisko pracy biurowej. Odchodzą od niego odpinam tylko jeden (słownie: JEDEN) kabel, bo wszystko, z czego korzystam, wpiąłem wcześniej do stacji dokującej. Gdy wracam ze spotkania, znów podłączam tylko jedną wtyczkę, a całość zaczyna współpracę.

Replikator multiekranowy

Możesz ganić tych, którym zdarza się zapomnieć ładowarki do laptopa. Ludzi wiecznie proszących o pożyczenie zasilacza na godzinkę, by mogli podładować swoje baterie. Irytujące, ale czy znasz kogoś, komu się to nie zdarzyło? Kto nigdy nie zapomniał, niech pierwszy rzuci myszką!

Przyznaję, że był taki czas, gdy notorycznie zostawiałem zasilacz w domu, więc w biurze musiałem uśmiechać się do osób mających laptopy tej samej marki. Na szczęście byli na tyle mili, że udostępniali.

Tymczasem Dell wychodzi zapominalskim naprzeciw, oferując coś, co dumnie nazywa się: Dell Thunderbolt Dock. Jest to masywny replikator portów, który oferuje szybkie ładowanie. Bardzo szybkie ładowanie – nawet do 80% stanu baterii w ciągu godziny (a wiadomo, że ultrabookowi to dziś wystarczy na cały dzień pracy).

I to w sumie nie wzbudza zachwytów, ot, mocne Power Delivery. Ale co powiesz na to, że mając ten replikator podłączysz nawet 4 monitory jednocześnie? Analitycy uśmiechają się teraz z radości. Oni lubią, gdy monitorów jest dużo. W ten sposób powstaje centrum zawiadujące danymi z wielu obszarów, a jego sercem wciąż jest Twój laptop. Przy walnej pomocy Dell Thunderbolt Dock, rzecz jasna 😉

A skoro w nazwie przewija się fraza Thunderbolt, oznacza to szybkie transferowanie danych (szczególnie ciężkich projektów) do zewnętrznych nośników. Więc to nie tylko więcej portów do podłączania akcesoriów – replikator realnie podnosi komfort pracy.

Z taką stacją tablet może więcej

Są takie miejsca, gdzie pracuje się głównie na tabletach. Że co, że tak się nie da? W trudnych warunkach przemysłowych większość laptopów nie sprawdzi się i polegnie. Wymiękną jak student na pytaniu z treści, której miało nie być na egzaminie. Weź pod uwagę, że przemysł również korzysta z elektroniki, a wyjście na zapyloną halę z notebookiem dość szybko zakończy jego żywot. W takim środowisku korzysta się raczej z pancernych tabletów z systemem Windows.

Do tego grona zalicza się tablet Rugged marki Dell. Ponieważ jest spory, a przy tym masywny i ciężki, jego obsługa jest dość, hmmm… specyficzna. I tu pojawia się ona – cała na czarno – biurkowa stacja dokująca.

Tablet wpinany jest do stacji, z kolei do niej podłączasz mysz i klawiaturę. Urządzenie korzysta z Windowsa, poruszasz się więc w dobrze znanym systemie. Mało tego, gdy szef prosi o wyjaśnienia, co nie zagrało na produkcji i gdzie leży problem, stacja połączy się z dużym ekranem zewnętrznym (przez DisplayPort lub wiekowe VGA), by tam zaprezentować kompletny raport.

I tak oto z pomocą niewielkich akcesoriów nie boisz się braku kompatybilności sprzętowej i systemowej. Nie obawiasz się też, że nie zdołasz zgrać danych z kart microSD oraz SD. W dodatku naładujesz baterię w laptopie. Z pomocą innego zwielokrotnisz z kolei obszar roboczy. Tak wiele możliwości w tak kompaktowych gadżetach.

Więcej z tej kategorii