Kreatywna moc sztucznej inteligencji. AI jako artysta_ka

Powered by

W ostatnim czasie coraz częściej słyszymy o próbach wykorzystania sztucznej inteligencji do tworzenia autorskich dzieł sztuki. Ocena tej twórczości dzieli tak krytyków, jak i odbiorców. Jedno jest pewne – osiągnięcie kolejnego poziomu zbliżenia możliwości sztucznej inteligencji do kreatywności przypisywanej ludziom stało się pretekstem do pogłębienia debaty o konsekwencjach dalszego doskonalenia i upowszechniania się tych technologii.

AI tworzy (?) w różnych gatunkach: muzyce (odsyłamy do tekstu Oli Uszyńskiej “Nowe technologie, a ekspresja twórcza”), poezji (vide: flagowa ekspozycja brytyjskiego pawilonu na EXPO 2020), filmów czy w końcu – obrazów i grafiki.

Ostatnio jeszcze głośniej na temat tego pomysłu zrobiło się podczas trwającego Biennale w Wenecji, gdzie po raz kolejny zaprezentowany został robot Ai-Da, tym razem w nowej odsłonie – jako malarz/malarka. Wiele osób zachwycało się zarówno samym pomysłem, jak i poziomem prac wykonanych przez robota. Nie mniej jest głosów krytycznych. To chyba znak, że AI na dobre wkracza w świat sztuki, bo ta zawsze dzieliła i wywoływała skrajne opinie.

Jaki jest sens tego rodzaju poszukiwań? Czy w tym technologicznym eksperymencie jest jakaś ciekawa wartość dodana, czy chodzi tylko o chęć „skodyfikowania” procesu twórczego do (nie)powtarzalnego algorytmu? A może to sam proces owej kodyfikacji miałby być postrzegany jako forma sztuki – bardziej niż rezultaty w postaci dzieł tworzonych przez zaprogramowane maszyny? Czemu ostatecznie ta sztuka w postaci coraz bardziej wyrafinowanych algorytmów będzie służyć?

Wzór na kreatywność

Kreatywność zdaje się jednym z najbardziej zagadkowych procesów, do którego opisania, zwłaszcza w sztuce, najczęściej używa się takich pojęć jak „intuicja”, „natchnienie”, „inspiracja”, „wena”, „talent”. Nie dająca się sprowadzić do jednego prostego schematu (jak np. genetyczne, kulturowe czy społeczne predyspozycje danego twórcy) aura ludzkiej kreatywności nadaje jej wręcz metafizycznego charakteru – co postrzegane jest często jako największa wartość. Kwestie dotyczące dających się wypracować umiejętności czy warsztatu, równie istotne, wydają się przy tym drugorzędne. Tymczasem nauki kognitywne z coraz większą szczegółowością i precyzją doszukują się w tych enigmatycznych na pierwszy rzut oka porywach natchnienia i wybuchach kreatywności pewnych powtarzalnych schematów. To, że są one znacznie bardziej skomplikowane od zasad funkcjonowania np. elektryczności nie przekreśla bowiem tego, że dają się one do pewnego stopnia naukowo wytłumaczyć, skodyfikować i odtworzyć. Dotyczy to zarówno kwestii rozumienia języków czy rozpoznawania kształtów, wzorów, powiązań i skojarzeń tworzonych na podstawie przeróżnych kryteriów.

Kreatywność nie oznacza bowiem tworzenia czegoś zupełnie nowego. Raczej polega ona na przekształcaniu pojęć, idei, przedmiotów, które w pewien sposób już jakoś istnieją i są w nas obecne. Kreatywny pomysł to nowatorskie i wartościowe przekształcenie czegoś już skądinąd znanego. Te „skądinąd znane rzeczy” mogą zostać do pewnego stopnia opisane za pomocą skończonej liczby pojęć, składając się na zbiór powiązanych ze sobą na różne sposoby elementów. Jeśli przyjąć taką perspektywę, to jakkolwiek złożony i skomplikowany taki zbiór by się nie wydawał, za pomocą AI jak najbardziej można go do pewnego stopnia opisać i zaprogramować.

AI jak Picasso

Jest co najmniej kilka obszarów, w których wykorzystuje się obecnie AI w dziedzinie sztuk wizualnych. Jednym z najintensywniej rozwijanych jest weryfikacja autentyczności obrazów. Przykładowo, projekt „Art Recognition” oferuje narzędzie skierowane przede wszystkim do kolekcjonerów oraz handlarzy dziełami sztuki, dla których poświadczenie autentyczności danego dzieła jest kluczowym elementem strategii inwestycyjnej. Algorytm stworzony przez dwie badaczki z obszaru fizyki teoretycznej i matematyki stosowanej (a przy tym byłe pracownice branży bankowej) jest w stanie na podstawie przesłanego zdjęcia zweryfikować z ponad 95% dokładnością, czy zostało ono stworzone przez danego artystę. Kluczowym elementem działania algorytmu jest „nauczenie się” stylu artysty, któremu przypisywane jest dzieło.

W 2019 roku w ten sposób analizie poddano autoportret van Gogha – kontrowersyjne od wielu lat dzieło przechowywane w zbiorach Norweskiego Muzeum Narodowego w Oslo. Do specjalnie zaprogramowanego modelu bazującego na splotowych sieciach neuronowych  wprowadzono setki wysokiej jakości autentycznych obrazów van Gogha z udostępnionych na potrzeby projektu źródeł. Sparametryzowany po pewnym czasie zapis charakterystycznego dla niego stylu posłużył dalej jako punkt odniesienia dla analizy porównawczej przeprowadzonej w formie oznaczenia „map ciepła”. Podkreślały one na analizowanym obrazie te fragmenty, które najbardziej lub najmniej pasowały do wygenerowanego wzorca.

Równocześnie dość ugruntowanym trendem we współczesnej sztuce jest generowanie za pomocą algorytmów projektów i obrazów. Głośnym przykładem tego rodzaju wykorzystania AI był „Portret Edmonda de Belamego” stworzony przez grupę Obvious art w stylu XIX-wiecznych portretów europejskich. Obraz został stworzony w oparciu o metodę GAN (ang. generative adversarial networks), polegającej na generowaniu nowych wzorów w oparciu o wprowadzone do bazy danych źródła. W przypadku portretu de Belamego, do jego wygenerowania wykorzystano próbkę 15.000 obrazów o podobnej stylistyce. O portrecie zrobiło się głośno, gdyż był to pierwszy wygenerowany przez AI obraz, który trafił na prawdziwą aukcję. W 2018 roku został on wystawiony na sprzedaż wyjściowo za 7.000 $. Ostatecznie sprzedano go za 432.500 $ – cenę porównywalną do rynkowej wartości dzieł Picassa.

Źródło: Obvious

TikTok i #AIpainting

Obecnie tego rodzaju dzieła, nie aspirujące do osiągania rekordowych cen na licytacjach jak podany wyżej przykład, można nabyć też na szerszą skalę i za mniejsze pieniądze. Np. portal Art AI Gallery zajmuje się generowaniem i sprzedażą grafik i obrazów stworzonych przez AI na podstawie mniej lub bardziej przypadkowych analiz ogromnych ilości obrazów stworzonych wcześniej przez ludzi. Każdy z obrazów jest unikatowy i sprzedawany tylko raz. W ten sposób zresztą powstają nie tylko obrazy, ale całe aranżacje – designerskie produkty użytkowe czy wystroje wnętrz.

Podobne kreatywne algorytmy funkcjonują już także na szerszą skalę za pośrednictwem m.in. mediów społecznościowych. Specjalnie zaprogramowane wtyczki czy rozszerzenia umożliwiają wygenerowanie grafiki bądź obrazu stanowiącego interpretację spersonalizowanych treści. #AIpainting w ostatnich miesiącach okazał się jednym z najpopularniejszych trendów na TikToku. Aplikacja „Dream” stworzona przez studio WOMBO pozwala na podstawie wprowadzonych w formie tekstu podpowiedzi oraz wybranego stylu w ciągu kilku zaledwie sekund stworzyć ich wizualizację.

@yasmine.jpg

this is my favorite trend on tiktok right now #aipainting #harrystyles

♬ original sound – nina 💌

W większości przypadków, gdy stylistyka i tematyka obrazów zadana algorytmowi jest bardziej otwarta i abstrakcyjna, powstałe dzieła nie wydają się szczególnie kontrowersyjne. Czasem jednak rezultaty potrafią zaskoczyć samych ich autorów – jak np. gdy do zadanego tematu aktu dodają „własną”, surrealistyczną i nieco niepokojącą perspektywę:

Ai-Da: poetka i malarka

W powyższych przykładach właściwa „praca” algorytmu pozostaje jednak poza zasięgiem wzroku widza – wszystko dzieje się w ukryciu, wewnątrz procesorów, w obudowach komputerów, w setkach tysięcy obliczeń składających się na pojawiające się na ekranie kształty i kolory. Stąd kolejnym „naturalnym” krokiem w tej technologicznej ewolucji kreatywnego AI wydawałoby się dążenie do odtworzenia procesu twórczego w całej jego rozciągłości, a więc także w warstwie fizycznej, najlepiej z wykorzystaniem humanoidalnego robota…

Co oczywiście w końcu się stało. W 2019 roku grupa programistów, inżynierów, psychologów oraz ekspertów w dziedzinie sztuki z Oxfordu zainicjowała projekt mający na celu stworzenie pierwszego humanoidalnego robota-artystę. Robot nazwany Ai-Da (na cześć XIX-wiecznej brytyjskiej matematyczki Ady Lovelace – znanej z opracowań na temat maszyn analitycznych) przypomina silikonową lalkę i został wyposażony w algorytmy, za pomocą których wpierw nauczył się tworzyć poezję, a następnie malować – i to w sposób, w jaki artyści malowali przez stulecia, tj. za pomocą pędzli, farb i płócien. Do tej pory Ai-Da prezentowana była na Oxfordzie, w Design Museum w Londynie, podczas TEDx Talk (gdzie dała wykład) oraz odbyła rezydencję w Porthmeor Studios w St Ives. Jako maszyna nie tylko kreatywna, ale także inteligentna, udzieliła też krótkiego wywiadu dla The Guardian. Spytana o to, czy to, co tworzy, można nazwać sztuką, odpowiedziała, że jeśli bycie artystą polega na wyrażaniu tego, kim (czym?) jesteśmy i dokąd zmierzamy poprzez ilustrowanie otaczającego nas świata – to tak. I chyba trudno się z tym dość ogólnikowym, lecz trafnym stwierdzeniem nie zgodzić.

Poetycka odsłona Ai-Dy miała miejsce podczas performansu zorganizowanego w 2021 roku w Ashmolean Museum z okazji 700-lecia śmierci Dante Alighierego. Wydarzenie to było przełomowe, bo o ile znane były już inne próby tworzenia poezji przez AI, tym razem innowacją była forma prezentacji, najbardziej zbliżona według krytyków do tego, w jaki sposób tworzą ją ludzie. Za każdym razem jednak punktem odniesienia – i źródłem, z którego czerpią algorytmy – są dzieła stworzone wcześniej przez ludzi. Tak w tym przypadku głównym źródłem inspiracji dla Ai-Dy był poemat „Boska Komedia” (w angielskim przekładzie). Dzięki wprowadzonemu do pamięci Ai-Dy zasobowi słów, struktur gramatycznych oraz zaawansowanych aplikacji imitujących naturalną mowę ludzką, robot był w stanie zaproponować własną, autorską wariację wokół poematu Dantego.

W swojej najnowszej, zaprezentowanej podczas tegorocznego Biennale Sztuki w Wenecji wersji, Ai-Da jako malarka była już w stanie przeprowadzić całościowy proces twórczy: od skonsultowania i opracowania koncepcji, poprzez dialog z człowiekiem, aż do jej wykonania. Wystawa zatytułowana „Leaping into Metaverse” prezentowała nie tylko stworzone przez Ai-Dę obrazy, ale także kontynuowała konsekwentnie pogłębianą przez twórców robota problematykę wzajemnych relacji pomiędzy ludzkim doświadczeniem a wyposażoną w sztuczną inteligencję technologią.

Twórczość w wielkiej sieci metaversum

Nawet jeśli sama jakość tworzonych przez Ai-Dę dzieł poddawana jest w wątpliwość przez krytyków , zasadnicze pytanie o wartość samego przedsięwzięcia zaprogramowania kreatywnego robota zdaje się raczej dotyczyć źródeł i granic samego pojęcia kreatywności oraz przyszłości, w której twórczość maszyn będzie w naturalny i, być może, często nieodróżnialny sposób przenikała się z twórczością ludzi.

I o ile nadal można także stawiać pytania o to, czy w przypadku robota właściwym twórcą nie jest jednak ostatecznie człowiek jako autor maszyny tworzącej na podstawie udostępnionych jej treści i zasad ich przetwarzania, bardziej zasadne zdaje się pytanie o to, do czego te coraz bardziej wyrafinowane algorytmy będą służyły na szerszą skalę. Jak twierdzi autor tego przełomowego projektu, Aidan Meller, jego celem nie było stworzenie kosztownej zabawki, lecz podniesienie kwestii etycznej dotyczącej społecznych konsekwencji oddania kreatywności w ręce AI. Twórcze zdolności Ai-Dy miały jedynie jeszcze bardziej naocznie zobrazować to, co każdy z nas na mniej lub bardziej uświadomiony sposób robi codziennie w przestrzeni online spowitej przez śledzące nas, czasem ułatwiające funkcjonowanie, a czasem nakręcające w szkodliwe poznawczo „bańki” algorytmy.

Już teraz wszak wykorzystywane przez media społecznościowe narzędzia są w stanie poznać nas lepiej niż znamy się sami. „Lepiej” to może kontrowersyjne stwierdzenie, ale na pewno: inaczej. W ten sposób tworzone odwzorowania naszych zachowań, preferencji, potrzeb i pragnień rzutują jednak dalej na to, w jaki sposób się postrzegamy i w jakim kierunku dalej chcemy się rozwijać. I choć na chwilę obecną tego rodzaju projekty, zwłaszcza w domenie sztuki, nastawione są raczej na stymulowanie twórczej współpracy pomiędzy AI a człowiekiem, nie można wykluczyć, że za jakiś czas w pewnych obszarach dojdzie do rywalizacji. W oparciu o jakie kryteria wartościowane będą dzieła tworzone przez AI i przez ludzi? Czy będziemy w stanie je od siebie odróżnić? Czy to w ogóle będzie potrzebne? Perspektywa pełnego zanurzenia w nadchodzące coraz większymi krokami powszechne metaversum wymaga ciągłego stawiania tego rodzaju pytań. Ich prowokowanie stanowi często znacznie większą wartość dzieła sztuki, aniżeli czysto estetyczne parametry i subiektywne ich doznawanie.

Więcej z tej kategorii