Siła w klimacie i minimalizmie - recenzja Bahnsen Knights

Powered by

Nowele interaktywne zazwyczaj nie zawierają w sobie elementów zręcznościowych. W przypadku Bahnsen Knights tak się właśnie sprawa ma. To też nie jest tak, że jest to niszowy gatunek gier komputerowych. Werewolf: The Apocalypse - Heart of the Forest otrzymało paszport polityki. Zaryzykuję stwierdzenie, że nowele interaktywne, które stoją w szpagacie między światem gier, a światem beletrystyki trafiają “pod strzechy” czasem bardziej niż klasyczne gry. Czy jest tak również w tym przypadku?

Fabuła i Setting

Co łączy Drive, Charlesa Mansona i trochę zapomniany film z lat osiemdziesiątych – Repo Man? Do tej pory nic nie łączyło, ale teraz to jedyne luźne skojarzenia jakie mam po rozgrywce w Bahnsen Knights. Ponieważ nie było jeszcze nic takiego w popkulturze. Pikselartowe kadry przypominają te z komiksu. Założę się, że do klimatu gry pasowałby retrowave. Tyle, że muzyka brzmi jakby była zrobiona na SNESie. Retrowave tak skompresowany jakościowo, że wbić go można by na SNESa, heh – to dopiero oryginalna lofi muzyczka.

Nie bedę już nic spojlował. Ta gra jest bardzo dobra i warto po nią sięgnąć. Napiszę jedynie, że cieszy fakt, że niszowa indie gra kolejny raz dowozi fabułę, która nie jest sklejką czyichś pomysłów tylko oryginalnym skryptem napisanym z sercem. To mógłby być kolejny sezon True Detective gdyby był tam duet, ale jest tylko jeden brodaty typ z nadwagą, który przypomina Action Bronsona albo białego Killer Mike’a z Run The Jewels. Naprawdę się jaram tym co zostało w tej interaktywnej noweli pokazane. W kontekście fabuły Alan Wake’a 2, który jest sklejką pomysłów Lyncha, Gaiman z Paszczą Szaleństwa, ale polepione jest to wszystko marną sklejką slashera pokroju Te Wzgórza Mają Oczy. To gry z zupełnie innym budżetem. Jedna jest nadmiernie wyhajpowana wydmuszką.Druga zjada fabułę tej pierwszej na śniadanie, a sam fakt, że przy tym wygląda jak gra na SNESa jeszcze silniejsze ciosy zadaje cienkiej, zerźniętej fabule. W Bahnsen Knights mamy do czynienia z unikalnym, retro – pikselartowym ambiencem, a to właśnie dlatego, że tak dobra historia wydawałoby, że pasuje jak pięść do nosa do takiej stylistyki. Ta gra to fabularny banger!

Design i Mechaniki

Czekać na was będą głównie opcje wyborów znane z nowel interaktywnych, ale znajdzie się równiez kilka gier zręcznościowych wewnątrz tej gry. 

Kolory i kreska (a może powinienem napisać pikselówka) są genialne. Ta gra mogłaby być jakąś magisterką na sztuce nowych mediów albo na zaliczeniu w jakiejś szkole polsko – japońskiej. To jest estetyczny, dizajnerski sztos. Ubrania z symbolami i generalnie te wszystkie symbole z czerwonym krzyżem wszędzie. Ktoś stwierdzi zapewne, że to jakieś tam nawiązanie do loga Justice, ale przecież tu chodzi o charyzmatyczne, sekciarskie chrześcijaństwo epoki Reagana, które cały czas ma się w niektórych miejscach w Stanach całkiem dobrze. Komiksowość tego całego przedsięwzięcia jest oszałamiająca. To są bardzo smaczne kadry. Zdecydowanie dla fanów retro gamingu i komiksów, ale też ludzi ceniących sztukę nowych mediów. Zdaje się, że może również historię nowych mediów pod kątem antropologicznym. Design Bahnsen Knights jest bardzo cool. Mam nadzieję, że twórcy uraczą nas niedługo czymś przynajmniej w połowie tak dobrym jak ta gra.

Podsumowanie

Jestem kompletnie oczarowany tym sztosem. Miałem tak trochę za dzieciaka z Full Throttle, ale tym razem jest grubiej. Gra w którą gra się z wypiekami na twarzy, a która ma ambience jak film, ale jest w istocie opowiadaniem? Bahnsen Knights to hit z bardzo różnych perspektyw. Twórcom udało się opowiedzieć rewelacyjną historię przy użyciu minimalistycznych środków, a efekt końcowy jest wyśmienity. Nie wiem komu się ta gra może nie spodobać. Zakładam, że mogą to być fani online’owych hot dogów albo casualowi gracze od FIFy. Myślę, że ta zarówno wkręcająca jak i pokręcona fabuła wciągnie każdego fana serialów czy szeroko pojętej popkultury, a więc może te dwa wymienione rodzaje gracza też się skuszą na ten tytuł. Rzadko jestem pod takim wrażeniem, ale to chyba ta nonszalancja w pokazywaniu wielkich narracji przy niskich nakładach. Kocham branżę za to, że zajawkowicze realizują swoje ambicje scenarzystów i wychodzi im to lepiej niż większości producentów AAA i producentom z Hollywood. Uwielbiam kiedy branża pokazuje kejsy w których wygrywa dobry pomysł i egalitaryzm.

Ocena: 9/10

Więcej z tej kategorii