Świat dobry jak render

7.02.24
Powered by

Czy zdarzyło się wam zastanawiać nad tym, czy to, co ukazuje się waszym oczom ‒ przykładowo krajobraz za oknem samochodu ‒ jest prawdziwe, czy też może pozostaje wytworem nowoczesnej technologii? 

Takie właśnie pytanie zaczęło mnie nurtować kilkanaście lat temu podczas podróży z Włoch. Pamiętam, jak wjechaliśmy autem do jednej z alpejskich dolin i wszystko dookoła wyglądało jak przepuszczone przez photoshop, a było to jeszcze przed powstaniem instagrama, canvy i innych narzędzi do cyfrowej obróbki obrazu, nie mówiąc o rzeczywistości wirtualnej. 

Ten szwajcarski obrazek przywodził na myśl reklamę słynnej czekolady z fioletową krową, tyle tylko, że istniał naprawdę. Minęło kilkanaście lat i tego rodzaju refleksja zdarza mi się coraz częściej. Oglądam film, reklamę czy inny ruchomy obraz i próbuję rozstrzygnąć, ile z tego, co widzę, wydarzyło się dzięki pracy ludzi, a ile powstało dzięki generatorom sztucznej inteligencji. Wiele się zmieniło się od czasu, kiedy dwadzieścia lat temu rozpoczęłam swoją edukację artystyczną, ale mimo upływu czasu i przyrostu wiedzy mam nieprzeparte wrażenie, że rozumiem coraz mniej treści wizualnych. Dlatego też, skoro to właśnie oko odpowiada za 80% informacji, które docierają do naszego mózgu, ustalenie, co jest prawdziwe, a co nie, wydaje mi się kluczowe. 

Historia i sztuka: iluzja doskonała

Od zarania dziejów jako gatunek staraliśmy się „upiększać rzeczywistość”. Wykorzystanie iluzji w sztuce i architekturze to jeden z najstarszych i najbardziej fascynujących aspektów twórczości. Pierwsze przykłady takich praktyk można odnaleźć już w starożytności, na przykład w pokrytych malowidłami murach Pompejów czy w staroegipskich reliefach, gdzie artyści posługiwali się perspektywą oraz grą światła i cienia, by przydać głębi płaskim obrazom. W okresie renesansu mistrzowie tacy, jak Leonardo da Vinci czy Rafael, doskonalili techniki perspektywy, by ich dzieła ‒ tak przestrzenne i realistyczne ‒ z większą siłą i sugestywnością oddawały emocjonalny wymiar ludzkiej egzystencji. Jednak to w okresie renesansu i baroku iluzja osiągnęła nowy, bliski naszym obecnym doświadczeniom wymiar. Wielcy malarze (np. Peter Paul Rubens) portretowali koronowane głowy i arystokratów, w subtelny sposób upiększając swoje modele, często wygładzając rysy twarzy czy idealizując proporcje ciała, by zaprezentować je światu w jak najkorzystniejszej formule. Zabiegi te okazywały się szczególnie ważne w przypadku, kiedy owe wizerunki przesyłano potencjalnym małżonkom księżniczek i książąt. Takie praktyki nie tylko świadczyły o umiejętnościach artysty, ale również odgrywały istotną rolę w dyplomacji i małżeńskich sojuszach politycznych.

Podobne zjawisko można zaobserwować w historii fotografii, gdzie retusz stał się jej integralnym elementem niemal od samego początku istnienia. Już w XIX wieku fotografowie stosowali różne techniki, aby poprawić wygląd swoich modeli na zdjęciach. Te wczesne formy retuszu, choć technicznie prymitywne w porównaniu z dzisiejszymi standardami, pozostają świadectwem ludzkiego pragnienia przedstawienia siebie i otaczającego świata w jak najlepszym świetle. W ten sposób, zarówno w sztukach pięknych, jak i nowych mediach, iluzja stawała się narzędziem kreowania wyidealizowanych wersji rzeczywistości, które często miały wpływ na percepcję piękna i wartości estetycznych w danym okresie historycznym. I tu mój własny przykład anegdotyczny. Pamiętam, jak serdeczny kolega z liceum wysyłał nam rozbierane zdjęcia dziewczyn dla jednego z magazynów, w którym dorabiał jako retuszer, zawsze w dwóch wersjach: przed edycją i po edycji ‒ ku pokrzepieniu serc, abyśmy zawsze wiedziały, jaka jest prawda. Całkiem serio myślę, że ta poglądowa konfrontacja skutecznie ratowała moją samoocenę w tamtych czasach. 

Współczesność: era renderowania

Jednak iluzja malarska czy tradycyjnie fotograficzna to pikuś w porównaniu z tym, co zaoferowały nam programy komputerowe od lat 70. ubiegłego wieku. Renderowanie, czyli proces generowania realistycznych obrazów z modeli 3D za pomocą komputerowych programów, stało się kluczowym elementem w dziedzinie grafiki komputerowej. Od tamtej pory technologia renderowania rozwinęła się w niewyobrażalnym wcześniej stopniu, przechodząc od prymitywnych, schematycznych modeli do skomplikowanych, hiperrealistycznych obrazów. Współczesne oprogramowanie do renderowania wykorzystuje zaawansowane algorytmy do symulacji światła, cieni, tekstur i innych efektów wizualnych, dzięki którym wygenerowane obrazy stają się niewiarygodnie wprost realistyczne. 

Dodatkowo, pojawienie się technologii sztucznej inteligencji, w tym uczenia maszynowego i sieci neuronowych, umożliwiło tworzenie jeszcze bardziej zaawansowanych i realistycznych postaci i scen. AI potrafi analizować i naśladować subtelne ludzkie cechy oraz zachowania, takie jak ruchy mięśni twarzy czy sposób, w jaki światło odbija się od skóry, co sprawia, że cyfrowe postaci często trudno odróżnić od prawdziwych ludzi. Kto jeszcze nie miał przyjemności poznać efektów tych zaawansowanych obróbek, zachęcam do zabawy z MidJourney ‒ naprawdę można się zdziwić.

Cena renderu: psychozdrowie człowieka

Współczesne media społecznościowe oferują szeroką gamę filtrów i narzędzi do edycji, które transformują zwykłe zdjęcia w obrazy idealnego życia. Te cyfrowe modyfikacje, choć często subtelne, mają potężny wpływ na nasze postrzeganie siebie i otaczającego świata. Filtry tworzone przez technologicznych gigantów oferują nie tylko wirtualną „dietę zmieniającą rysy twarzy”, ale również modyfikacje domu, pogody za oknem czy stanu konta. Dorzucając do tego algorytmy zaprojektowane przez psychologów behawioralnych, bardzo skutecznie uzależniają nas od scrollowania palcem po ekranie. W efekcie dochodzimy do sytuacji społecznej, w której po godzinach obserwowania tego idealnego świata zaczynamy czuć się źle w swoim nieidealnym realnym otoczeniu i ciele, które postrzegamy jako bezwartościowe i rozczarowujące. Bo jak tu docenić deszczowe wakacje na Suwalszczyźnie, naturalnie dojrzewające ciało z zapisaną na nim his/herstorią czy ukochanego, ale niezbyt instagramowego psa ze schronu? Czym jest rzeczywistość, w której codziennością są szarość poranka, monotonia domowych czynności i drobne radości w postaci świeżej drożdżówki czy kawy w ulubionym kubku, w porównaniu z iście bajkowymi kadrami wylewającymi się z każdego zakamarka social mediów? Teoretycznie wszyscy mamy świadomość, że wirtualny świat z renderów nie istnieje, ale ponieważ nasz mózg nie nauczył się w toku ewolucji odróżniać fikcji od prawdy, socialmediowa iluzja sukcesywnie funduje nam stany lękowe, FOMO, bezsenność, obniża nastrój i daje poczucie wyizolowania. Mówi się już o prawdziwej epidemii zaburzeń psychofizycznych, która swoje największe żniwo zbiera wśród młodzieży. 

Okulocentryzm: nowe pytania, nowe wyzwania

W erze okulocentryzmu, czyli dominacji wzroku nad innymi zmysłami, ważne jest, abyśmy świadomie i odpowiedzialnie zaczęli dyskutować o współczesnych, autentycznych wartościach społecznych. Piękno, jakkolwiek cenne i cenione, nie pozostaje jedynym ani najważniejszym parametrem rzeczywistości, w dodatku jest niezwykle subiektywne oraz ulotne. Różnorodność kulturowa i etniczna zawsze bazowała na naszej naturalnej nieidealności. Tymczasem dyktatura oka i technologii doprowadziła do tego, że nieistniejąca w naturze doskonałość stała się dla nas niemożliwym do spełnienia standardem i ‒ w związku z tym ‒ źródłem nieustannej frustracji. Współczesne społeczeństwo, zanurzone w nieskończonym strumieniu wizualnych bodźców, od mediów społecznościowych po reklamy cyfrowe, staje się coraz bardziej zależne od obrazów. Ta wszechobecność wizualizacji nie tylko kształtuje nasze codzienne doświadczenia, ale również wpływa na sposób, w jaki się komunikujemy, wyrażamy siebie i postrzegamy otaczający nas świat. Tak szeroki dostęp do bogactwa obrazów i wizualnych technologii może być ‒ z jednej strony ‒ źródłem inspiracji i kreatywności, a zatem przyczyniać się do powstawania nowych form wyrazu artystycznego i komunikacji. Z drugiej strony, od rana do wieczora pławiąc się w obrazach, zaczynamy oceniać rzeczywistość i innych ludzi głównie (lub nawet ‒ wyłącznie) przez pryzmat ich wizualnej prezentacji. Spłaszczamy więc i zubażamy nasze postrzeganie świata i nas samych.

Ten rosnący realizm renderowanych obiektów stawia przed nami nowe pytania etyczne i technologiczne, dotyczące zarówno możliwości czy zakresu manipulacji obrazem, jak i wpływu tych technologii na nasze postrzeganie rzeczywistości. W świecie, gdzie granice między rzeczywistością a wirtualnym światem stają się coraz bardziej płynne, coraz trudniej rozstrzygać, co jest prawdziwe, a co stanowi produkt zaawansowanych technologii graficznych. Dlatego tak ważne staje się odpowiedzialne podejście do praw autorskich samej technologii, jak i wykorzystywanych źródeł. Istotne znaczenie okazuje się też mieć rozwijanie zdolności manualnych człowieka, w tym zwłaszcza ćwiczenie koordynacji wzrokowo-ruchowej, będącej doskonałą przeciwwagą dla dominacji wzroku i gwarantem równomiernego rozwoju sensoryki. Współpraca oko-ręka skutecznie pobudza pracę mózgu, rozwija jego neuroplastyczność, co z kolei warunkuje wzrost jego potencjału poznawczego. 

W tym kontekście kluczowe staje się krytyczne podejście do tego, co widzimy, oraz głębokie zrozumienie, w jaki sposób technologie wizualne, od fotografii po renderowanie komputerowe, mogą modelować nasze postrzeganie. Wyzwaniem współczesności jest znalezienie równowagi między czerpaniem korzyści z dostępu do bogactwa wizualnych bodźców a czujną świadomością ich kreacyjnej natury oraz zagrożeń związanych z okulocentryzmem. W epoce, gdy obraz ma tak wielką moc, nasza zdolność do rozróżniania, kwestionowania i zrozumienia kontekstu widzenia staje się wręcz koniecznością i warunkiem dobrostanu. Tylko w ten sposób możemy nawigować przez ten zdominowany przez wizualne doświadczenia świat, zachowując zdrowy krytycyzm i silną tożsamość.

Menu wiedzy:

  1. Serial “See” 2019-2022, Steven Knight, szczególnie sezon 1
  2. Książka “Wychowanie przy ekranie. Jak przygotować dziecko do życia w sieci?”, Magdalena Bigaj, wyd. W.A.B.
  3. Książka “Wiek paradoksów. Czy technologia nas ocali?”, Natalia Hatalska, wyd. ZNAK
  4. Książka “Sztuka i percepcja wzrokowa: psychologia twórczego oka”, Arnheim Rudolf, wyd. Officyna
  5. Esej “O fotografii”, Sontag Susan, wyd. Karakter
  6. Podcast Digitalks odc. 113, “O uzależnieniu od ekranów i higienie cyfrowej – rozmowa z Magdaleną Bigaj” 
  7. Podcast #BEZPIECZNIK S03E02, “Oka jest narzędziem dystansu i oddzielenia”
Więcej z tej kategorii